Po Serafinowie grasuje krowa uciekinierka. Nikt nie potrafi jej złapać od trzech miesięcy

Mieszkańcy Serafinowa mają od kilku miesięcy nie lada problem. Ważąca ponad 500 kilo krowa uciekinierka niszczy im uprawy, a nie wiadomo do kogo należy i nikt nie potrafi jej złapać.

Krowy nie mają łatwo. Mieszkają w zamkniętych oborach, spacerują tylko po ściśle określonych terenach, jedzą siano albo specjalną paszę i niemal zawsze żyją tylko po to, by albo dawać pokarm, albo w niedługim czasie stać się pokarmem. Zdecydowane, perspektywa przerobienia na stek nie jest zbyt świetlana, a i codzienne dojenie nie należy chyba do szczególnie przyjemnych. 

Zdarza się więc czasem, że jakaś krowa zbuntuje się i zechce wyrwać rutynie, odmienić swoje nudne życie. Tak też stało się w Wielkopolsce, gdzie od trzech miesięcy grasuje pewna krasula. Nikt nie wie komu uciekła, nikt nie potrafi jej złapać. W czasie gdy myśliwi i weterynarze szykują na nią kolejne zasadzki, ona beztrosko hasa po okolicznych lasach i polach. 

Tyle tylko, że jej zew wolności coraz mniej podoba się miejscowym rolnikom i leśnikom. Pozostająca na gigancie krowa niszczy uprawy, psuje maszyny łowieckie i karmniki, i mimo że ktoś ciągle próbuje ją złapać, pozostaje nieuchwytna. 

Krowa zbyt dobrze czuje się bowiem na wolności. Od ponad trzech miesięcy biega po lasach i całkowicie zdziczała. Jest nieufna, nie można do niej podejść, ciężko ją też namierzyć. Aby uśpić ją na chwilę specjalnym pociskiem, trzeba zbliżyć się na maksymalnie 50 metrów, a na to krowa zdecydowanie sobie nie pozwala. 

Pojawia się też kolejny problem - nikt do krowy nie chce się przyznać. Hodowców bydła w okolicy jest kilku, a sama zainteresowana ma w uszach kolczyki identyfikacyjne. Tyle tylko, że żaden rolnik nie zgłosił jej zaginięcia, a kto ją zgubił, uda się ustalić dopiero, gdy zostanie pojmana. 

Z informacji przekazanych przez sołtysa Jarosława Misiaka wiadomo, że krowa posiada kolczyki identyfikacyjne, które umożliwiłyby po jej schwytaniu identyfikację właściciela zwierzęcia. Z informacji uzyskanych od Powiatowego Lekarza Weterynarii, takie zwierzę – po schwytaniu – musi zostać przekazane właścicielowi

- komentował dla ''Głosu Wielkopolskiego'' przedstawiciel Urzędu Miejskiego w Koźminie Wielkopolskim, Adam Niedziela. 

Co stanie się z krową? Mamy nadzieję, że nie spotka jej los innej krasuli, która kilka tygodni temu uciekła z transportu do rzeźni i ukrywała się na wyspach na Jeziorze Nyskim. W końcu zorganizowano na nią zasadzkę i biedna krowa z Bukowa nie wytrzymała stresu i padła

Ale jest też weselszy scenariusz. W Puszczy Białowieskiej już od wielu miesięcy żyje sobie krowa, która uciekła właścicielom i dołączyła do stada żubrów.

Drodzy Czytelnicy!


Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.


Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl

Trzy krowy cudem przeżyły trzęsienie ziemi w Nowej Zelandii. Na ratunek ruszył im właściciel z kilofem