Złowił martwą rybę i zobaczył, że jej brzuch się rusza. Uratował 98 małych 'dzieci'

Rybak z Australii wyłowił z oceanu martwego, ciężarnego rekina. Rozciął mu brzuch i uratował prawie 100 młodych rybek.

Rybak Mathew Orlow z Australii na początku tygodnia musiał zmierzyć się z nietypową sytuacją. Mężczyzna próbował właśnie wyłowić z oceanu rekina, gdy tego zaatakował inny drapieżnik. Ryba zmarła, a kiedy Mathew wyciągnął ją na powierzchnię, zdziwiony dostrzegł, że jej brzuch się rusza.

Okazało się, że rekin był w ciąży i choć zmarł, to przeżyły jego młode. Mężczyzna postanowił spróbować ocalić im życie. Wykonał prowizoryczne cesarskie cięcie i z brzucha ryby wydobył aż 98 maleńkich rekinków!  

Kiedy zobaczyłem, że brzuch się porusza, zadziałał instynkt. Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś takiego, ale łowiłem wystarczająco długo, aby wiedzieć, że muszę jak najszybciej wydostać młode. Kiedy zaczęły się pojawiać, dostałem zastrzyk adrenaliny. Byłem tylko zaskoczony, że jest ich tak wiele. Doliczyłem się aż 98!

- opowiadał.

''Poród'' trwał dziewięć minut - tyle potrzeba było, by wyjąć z brzucha martwej ryby wszystkie jej młode. Ostatecznie każde z nich trafiło z powrotem do oceanu - podaje Metro

Cesarskie cięcie rekinaCesarskie cięcie rekina Fot. Mathew Orlov | Facebook | Printscreen

Rybak przyznaje, że kocha ocean i ma do niego ogromny szacunek. Wie, że ryby stanowią bardzo ważną część ekosystemu, dlatego ma nadzieję, że młodym, które wypuścił na wolność, uda się przeżyć. 

Niestety, szanse na przetrwanie małych rekinków są niewielkie. To, czy młode przeżyją, w znacznej mierze uzależnione jest od przebywania tuż obok matki, a te pozbawione zostały jej ochrony. 

Jane Williamson z Uniwersytetu Macquarie w Sydney uważa jednak, że młode mają szanse. Wprawdzie niewielkie, ale jest dobrej myśli

Trudno zobaczyć, na jakim etapie rozwoju znajdują się młode - nie mogę stwierdzić, czy są wystarczająco rozwinięte, by radzić sobie samemu. Ale widzę, że rekinki nie mają pęcherzyka żółtkowego, co jest dobrym znakiem i wskazuje, że mają szansę na przeżycie 

- powiedziała. 

 

Drodzy Czytelnicy!


Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.


Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl