Wówczas 19-letnia Hanna Dickenson z Australii wpadła na bardzo prosty, jednak okrutny sposób na łatwe ''zarobienie'' pieniędzy. Poinformowała swoją rodzinę oraz przyjaciół, że jest chora na raka i potrzebuje kosztownego leczenia.
Wmówiła bliskim, że musi pojechać aż do Nowej Zelandii, a potem Tajlandii na specjalistyczne zabiegi. Jej rodzice nie mogli zapewnić jej wsparcia finansowego, ponieważ są rolnikami i nie powodzi im się za dobrze. Jednak pomagali dziewczynie w inny sposób, namawiając swoich sąsiadów i przyjaciół do uzbierana odpowiedniej kwoty.
Jak donosi telegraph.co.uk, w ten sposób nastolatka zebrała aż 23 tysiące funtów, czyli około 110 tysięcy złotych. Sporą część pieniędzy otrzymała od przyjaciół jej rodziców Nathana i Rachel Cue, którzy sprawdzili, co stało się z ich oszczędnościami.
Zobaczyłem zdjęcia Hanny na Facebooku, na których piła i imprezowała. Poczułem się oszukany i zgłosiłem sprawę na policję - opowiada Cue.
Policja oskarżyła dziewczynę o oszustwo i zdobycie w nieuczciwy sposób dużych sum pieniędzy. Dickenson przyznała się do siedmiu postawionych jej zarzutów.
Sąd wymierzył oszustce karę pozbawienia wolności na trzy miesiące. Dziewczyna ma także przez 150 godzin wykonywać prace społeczne oraz rozpocząć terapię.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny.Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl