George Mensach prowadzi firmę sprzątającą w Wielkiej Brytanii. Gdy założył działalność nie spodziewał się, że ludzie są w stanie doprowadzić własne mieszkania do tak złego stanu. Po latach zbierania materiałów, upublicznił najbardziej zapuszczone domy, jakie kiedykolwiek widział.
Wielka góra usypana z butelek po mleku to jedna z najmniej obrzydliwych rzeczy, jakie mężczyzna zobaczył w sprzątanym mieszkaniu. Ludzie, których odwiedzał potrafili latami kolekcjonować pojemniki z moczem i kałem. Jedno z najbardziej szokujących odkryć jego firmy to 8 martwych kotów schowanych do pudełek po butach.
Sprzątacz pokazał, do jakiego bałaganu są w stanie doprowadzić właściciele Sfui carei | Youtube | (kadr)
Inny właściciel mieszkania był handlarzem porno. W jego domu roiło się od erotycznych filmów, czasopism i zabawek na zamówienie. Kolejne wyjątkowe mieszkanie po brzegi wypełniały gazety. Najstarsze znalezione tam pismo pochodziło z 1987 roku.
Sprzątacz pokazał, do jakiego bałaganu są w stanie doprowadzić właściciele Sfui carei | Youtube | (kadr)
Mensach twierdzi, że nie da się ustalić, jaka grupa demograficzna najczęściej doprowadza swoje mieszkanie do tak tragicznego stanu. Jednak zwykle przyczyną kolekcjonowania tych wszystkich niepotrzebnych rzeczy nie jest lenistwo i niechęć do sprzątania, ale głębsze problemy psychiczne. Często pojawiają się po stracie bliskiej osoby, czy pracy.
Po posprzątaniu człowiekowi mieszkania, wiesz już o nim prawie wszystko. Widzisz co lubi jeść, jak spędza wolny czas, jakie ma problemy - opowiada George.
Jak donosi Mirror, najtrudniejszym dotychczas zadaniem dla firmy Merseyside House Clearance było posprzątanie jednego z bliźniaków, z którego wywieziono aż 16 ton śmieci. Aż trudno uwierzyć, że po oczyszczeniu budynku znaleziono w nim trzy samochody, o których istnieniu rzekomo nie wiedziała nawet mieszkająca tam rodzina.
Praca George'a nie należy do najłatwiejszych. Często musi przebywać w otoczeniu brudu, kurzu i okropnych zapachów. Jednak mężczyzna jest zadowolony, że może pomóc swoim klientom. Deklaruje, że chociaż jego praca ma wiele minusów, nie zamieniłby jej na żadną inną.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl