Niemieckie miasteczko Weinstadt od dawna chyba nie widziało takiej akcji ratunkowej. W poniedziałkowy wieczór nad kanałem Rems zjawiły się zastępy policji i około 20 strażaków.
Zjawili się tam zaalarmowani przez mężczyznę, który poinformował ich o bezgłowym ciele.
Pierwszy patrol po rekonesansie wezwał posiłki. Jak się po chwili okazało, wszyscy zjawili się na miejscu, by wyciągnąć z wody... manekina.
''Naprawdę wyglądał jak zwłoki'' powiedziała rzeczniczka policji, podaje serwis News.
Robiło się coraz ciemniej, a z odległości w jakiej byli funkcjonariusze naprawdę trudno było zauważyć, że to nie był człowiek. Żeby wyciągnąć z wody ''zwłoki'' wezwano strażaków oraz detektywów, by zebrali ślady zbrodni.
Kiedy w końcu dotarli do 'ciała', zrozumieli swój błąd.
'Sprawca' zamieszania | (Kohls/ Sueddeutsche Mediengesellschaft/dpa via AP)
Oglądając zdjęcie manekina można zrozumieć, dlaczego wszyscy dali się nabrać. Jest ubrany w pasiastą koszulkę i dżinsy, ma związane kostki, a ubrania znaczą ślady sztucznej krwi, która okazała się po prostu czerwoną farbą.
Nie jest do końca jasne, dlaczego manekin znalazł się w kanale, ale podejrzewa się, że był to makabryczny żart. Na razie jeszcze nie ustalono, kto mógł się go dopuścić.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny.
Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl