36-latek z powiatu pszczyńskiego wybrał się nad rzekę Sołę. Zachciało mu się pić, więc sięgnął po napój, który leżał u niego w samochodzie.
Niestety mężczyzna zostawił w aucie wiele butelek z przeróżną zawartością. Nie zwrócił uwagi na to, którą przystawia do ust i wziął łyk 'napoju'. Od razu go wypluł na siedzenie, w którym natychmiast wypaliła się dziura.
Okazało się, że 36-latek zamiast napoju wlał sobie do ust żrący środek do udrożniania rur. Mimo ogromnego bólu, jaki musiał mu towarzyszyć podczas picia substancji, mężczyzna zdołał zadzwonić po pomoc.
Służby ratunkowe nie miały łatwego zadania, poparzony 36-latek mówił bardzo niewyraźnie, był w szoku oraz nie wiedział, gdzie się dokładnie znajduje.
Na szczęście udało się go znaleźć i szybko udzielić mu pomocy.
Po wstępnym udzieleniu pomocy medycznej na miejscu, mężczyzna został przetransportowany helikopterem medycznym do oświęcimskiego szpitala. Ma poparzenia jamy ustnej i przełyku - relacjonuje dla TVN24, Małgorzata Jurecka z Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu.
Historia powinna być przestrogą dla wszystkich, aby nie trzymać detergentów w miejscach, w których przechowujemy też żywność. Dodatkowo warto pamiętać, aby do środków czystości pod żadnym pozorem nie miały dostępu dzieci.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl