Leigh Fletcher z Uniwersytetu Leicester w Wielkiej Brytanii postanowił ostatnio wziąć pod lupę atmosferę Urana. Naukowiec, za pomocą spektrografu teleskopu Gemini na Hawajach, zbadał gazy okalające tą ogromną planetę. Później, wraz z całym zespołem innych badaczy, wziął się za analizę badań i opublikował je w Nature Astronomy.
To, czego udało mu się dowieść, to fakt, że w górnych warstwach chmur planety znajduje się siarkowodór, a ten odpowiedzialny jest między innymi za zapach zepsutego jajka.
Wyniki badań Fletchera nie są specjalnym odkryciem w świecie nauki, choć przyznać trzeba, że są dla niej bardzo ważne. Już w latach 90. przypuszczano, że na Uranie znaleźć można całe chmury siarkowodoru, jednak dopiero teraz udało się to potwierdzić w stu procentach.
Odkrycie to jest dla badaczy o tyle ciekawe, o ile chmury dwóch sąsiadujących z Uranem planet - Jowisza i Saturna - składają się głównie z amoniaku. Skąd zatem na gazowym gigancie złogi siarkowodoru?
Bardzo możliwe, że obie planety zrodziły się zdecydowanie bliżej od Słońca niż Uran. O tym świadczyć ma fakt, że siarkowodór zamarza w dużo niższych temperaturach niż amoniak. Kryształy siarkowodoru, wśród których zrodził się Uran (a także Neptun) mogły zatem spoczywać gdzieś w przestrzeni kosmicznej, znacznie dalej, niż dziś usytuowane są dwa gazowe giganty.
Jeśli zastanawiacie się, po co właściwie badać skład atmosfery planet oddalonych od Ziemi o miliardy kilometrów, odpowiedź jest prosta. Naukowcy robią to, by choćby spróbować dowiedzieć się, jak w ogóle powstał Układ Słoneczny, a razem z nim i Ziemia.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl