Ta edycja 'Mam talent' jest pełna fenomenalnych niespodzianek. 12-letni Jack i jego 43-letni tata Tim z Norflok zaśpiewali razem na scenie, grajacy przy tym na gitarach.
Chłopiec od samego początku był ujmujący i uroczy - trudno było od niego oderwać wzrok. Jak sam powiedział, z tatą śpiewa już od około 7 lat. Gdy zaczynali, miał tylko 5 latek! Ale widać, że muzykę ma w genach. Muzyka w ich rodzinie jest od pokoleń - dziadek Jacka też był piosenkarzem.
Jack ma jeszcze dwie siostry - obie z mamą siedziały na widowni i zagrzewały swoich facetów do boju.
Jack był trochę zdenerwowany i podekscytowany jednocześnie - ''Mam talent'' to jego ulubiony program. Występ był wiec dla niego czymś niesamowitym.
Dostał też nieco niedyplomatyczne pytanie - czy ma swojego ulubionego jurora. Chłopak wskazał Simona, który słynie z tego, że nie owija w bawełnę i potrafi być naprawdę srogi w swoich osądach. 12-latek przyznał, że lubi słuchać jego najciekawszych obelg.
Panowie zaprezentowali piosenkę własnego autorstwa - nazywa się ''Lucky one''. Opowiada o ich wspólnej relacji.
Nic dziwnego, że publiczność wiwatowała już od pierwszych wersów. Słyszeliście, jak ten chłopiec śpiewa? Coś fantastycznego.
Jeśli Jacka śpiewa i komponuje tak, jak pokazał to na scenie z tatą, już w wieku 12 lat, wyobrażacie sobie, jakim doskonałym będzie muzykiem jako dorosły człowiek?