''Świnka Peppa'' to bajka uniwersalna, tak przynajmniej wydawało nam się do tej pory. Wydawało, bo nagle okazuje się, że kreskówka, która bawiła zarówno małe dzieci, jak i widzów nieco (a nawet znacznie) starszych, wcale nie jest niewinna.
Do zaskakujących wniosków doszli Chińczycy, którzy już zakazali swoim obywatelom oglądania przygód małej świnki. W serialu dostrzegli bowiem próby propagowania... pornografii.
Zaczęło się od zaniepokojonych rodziców, którzy dostrzegli niepokojące reakcje swoich dzieci. Nie chodzi tu bynajmniej o zachowania obsceniczne, ale o to, że maluchy po każdym kolejnym seansie były coraz bardziej niegrzeczne.
Cóż, każdy, kto ''Świnkę Peppę'' oglądał wie, że bohaterka ma charakterek, ale przyznać trzeba także, ze sporo może dzieci nauczyć (a i sama nie raz uczona jest tego, co dobre).
Od dzieci się zaczęło, ale główne zarzuty wobec kreskówki wzięły się z czegoś zupełnie innego. W sieci zaroiło się bowiem od niecenzuralnych przeróbek kreskówki. A skoro coś jest w sieci, to jak łatwo się domyślić, bez problemu trafić może i do dorosłych i do najmłodszych. Stąd już krótka droga do potencjalnego zepsucia.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego władzom Chin nie po drodze ze świnką, a są nim shehuiren. To grupa ludzi, którzy głośno sprzeciwiają się polityce Państwa Środka, a którzy za swoją ikonę uznali Peppę właśnie. Nic więc dziwnego, że władzom świnka nieszczególnie przypada do gustu.
Na chwilę obecną, serial zniknął już z chińskiego odpowiednika Youtube - Douyin, a wkrótce może zostać usunięty także z innych portali - podaje Global Times.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl