Początek wiosny to także początek wycieczek za miasto. Kierowcy coraz częściej wyjeżdżają w okolice lasów, gdzie żyją dzikie zwierzęta. Te nie znają zasad ruchu drogowego i często są powodem wielu wypadków.
Zobacz też: Ceny paliw znów idą w górę. Benzyna będzie drożała nie tylko w najbliższych dniach > > >
Na drogi wybiegają spłoszone sarny, migrujące łosie czy jelenie. Zderzenie z dużymi zwierzętami bywają czasem bardziej niebezpieczne niż te z innymi pojazdami.
Co więcej, jeśli zgłosimy wypadek z udziałem zwierzęcia na oznakowanej odpowiednio drodze, nie mamy co liczyć na odszkodowanie. Drogi ze znakiem informującym o niebezpieczeństwie na danym odcinku, zwalniają ich właścicieli z odpowiedzialności za wypadki z udziałem czworonogów.
Ponadto nie dość, że poszkodowany kierowca nie może liczyć na zwrot kosztów naprawy auta, to jeszcze naraża się na mandat. Zgodnie z prawem służby mogą być wzywane do takich wypadków, gdy w grę wchodzi dobicie konającego zwierzęcia.
Jak donosi interia.pl, jeśli zwierzę uciekło, a kierowca wzywa policję, funkcjonariusz drogówki nie może obciążyć czworonoga odpowiedzialnością za niezastosowanie do znaków drogowych.Wówczas wezwanie policji okazuje się bezpodstawne.
Czytaj też: Nowe znaki drogowe zaskoczyły kierowców. Wiemy, co oznaczają i kto powinien na nie uważać > > >
Zobacz też: Wtargnęła na ulicę wprost pod pędzące samochody. Żadnemu nie udało się wyhamować > > >
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl