Ukradł rower, ale nie dojechał daleko. Zatrzymał się na kimś, kogo nie chciał zobaczyć

40-letni Marcin P. z Warszawy wybrał się na przejażdżkę kradzionym rowerem miejskim. Był tak pijany, że nie zauważył, że kieruje się wprost na patrol straży miejskiej.

Pan Marcin nie maił wiele szczęścia, gdy wczoraj rano przemierzał ulice Warszawy. Mężczyzna o godzinie ósmej rano miał we krwi trzy promile alkoholu, jazda jednośladem nie mogła być więc łatwa. 

Okazało się, że pan Marcin miał też mały problem ze wzrokiem. Jechał bowiem tak, że nagle spotkał się ze strażą miejską. 

Skradziony jednośladSkradziony jednoślad Fot. Policja

Mieszkaniec Warszawy nie zauważył patrolu i wpadł wprost w ręce mundurowych. Ci zbadali, jak bardzo jest nietrzeźwy i ustalili, ze podróżuje kradzionym sprzętem Veturilo. 

Strażnicy miejscy wezwali na miejsce policjantów, którzy jednoślad zabrali do depozytu a pana do aresztu. Nieszczęsnemu rowerzyście grozi teraz kara do 5 lat pozbawienia wolności i 5 tysięcy złotych grzywny - podaje mokotowska policja

A wystarczyło wypożyczyć rower za grosze. I nie pić przed podróżą. 

Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Dlatego chcemy pisać dla Was o rzeczach, które najbardziej Was interesują i są Wam najbliższe. Jeśli jest jakaś historia, którą chcecie nam opowiedzieć i się nią podzielić z innymi, jeśli jest jakaś sprawa, którą chcielibyście nagłośnić, jakiś problem, który chcecie rozwiązać - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl

Więcej o: