O chorobie Stasia i o geście duchownego jako pierwszy napisał serwis "FAKT". U chłopca w marcu wykryto nowotwór, który początkowo dawał objawy jak grypa lub ciężkie przeziębienie. Zanim postawiono diagnozę, Staś przechodził kolejne badania i brał kolejne antybiotyki.
Dopiero w marcu lekarze znaleźli przyczynę wysokiej temperatury, bólów głowy i mdłości, a diagnoza zabrzmiała jak wyrok - neuroblastoma 4. stopnia, nowotwór złośliwy, który opanował już kości czaszki, szpik i miednicę i rozprzestrzeniał się w przerażającym tempie. Lekarze i rodzice rozpoczęli dramatyczną walkę o życie Stasia, ale jednocześnie walkę o to, żeby mógł funkcjonować jak każdy inny 8-latek.
Przez wiele tygodni nie było to możliwe - chłopczyk zamiast chodzić do szkoły, przebywał w szpitalach daleko od domu, nie mógł też razem z innymi dziećmi przygotowywać się do komunii, ani być z nimi, kiedy do niej przystępowali.
Jednak kiedy tylko lekarze pozwolili Stasiowi wrócić na jakiś czas do domu, rodzice zaczęli działać, żeby mimo wszystko mógł on przystąpić do sakramentu. Przy pomocy księdza Tadeusza Wandtki udało się! 3 maja do kościoła w Osiecznej na uroczystość przyszła cała rodzina chłopca, jego przyjaciele ze szkoły i wszyscy mieszkańcy.
Staś jest teraz znowu w szpitalu, ale jego rodzice zbierają pieniądze na dalsze leczenie, które kosztuje zawrotne pieniądze. Możecie im pomóc! Fundacja Siepomaga zbiera darowizny dla Stasia na specjalnym koncie:
65 1060 0076 0000 3380 0013 1425
z tytułem: "10529 Stasiu Ossowski darowizna"