66-letnia Joanna Pine najprawdopodobniej nie jest fanką sportu. Gdy jechała przez Ocean City trafiła na trwający tam akurat półmaraton. Kobieta nie zaczekała aż jego uczestnicy przebiegną, tylko wjechała w tłum swoim niebieskim fordem focusem.
Jej zachowanie nagrał jeden ze świadków zdarzenia, Rob Bricknell i umieścił je w internecie. Pine zabrała w tej sprawie głos. Stwierdziła, że w tym roku informacje o przebiegu półmaratonu były słabo nagłośnione i nie przewidziała utrudnień w ruchu, jakie napotkała.
Spieszyłam się, a wszystkie drogi były zablokowane. Nie było żadnej informacji dlaczego, ani nikogo ze służb porządkowych, kto by wskazał mi objazd. Byłam w pułapce - tłumaczy kobieta.
Jak donosi Metro UK, Joanna twierdzi, że nie miała wyjścia. Przyznaje, że jej zachowanie nie było zbyt mądre, ale podkreśla też, że gdy wjechała w tłum, bardzo uważała, żeby nikomu nie zrobić krzywdy.
Tłumaczyła, że spieszyła się na ważne zajęcia z poezji i nie chciała się spóźnić. Żaliła się, że nikt nie chciał jej pomóc, wszyscy krzyczeli, że ma odjechać i nie przeszkadzać w biegu. Szczególnie agresywny miał być mężczyzna, który podszedł do jej auta i zaczął je wypychać z ulicy.
Kobieta nie zachowała się odpowiednio, ale jak to zwykle w konfliktach bywa, nie cała wina leży po jej stronie. Organizatorzy maratonu powinni odpowiednio poinformować kierowców o swoich zamiarach, a także zapewnić ludzi, którzy byliby odpowiedzialni za wskazywanie im objazdów.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl