Zaczęło się - jak zwykle w przypadku Filipa Chajzera - od niewinnego postu na Facebooku. 26 maja - w Dzień Matki ogłosił nietypowy pomysł na prezent dla mamy. Zamiast kwiatków, czy bombonierki zaproponował, że tym razem zbierze pieniądze na schronisko dla zwierząt - a dokładniej na Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie. Cel szczytny, bo schronisko tonęło w długach.
Potrzebne było 50 tysięcy złotych, żeby spłacić dług. Dodatkową zachętą dla fanów był niewielki dopisek:
Jeśli wspólnie uda się pomóc, to z radości zjem chyba psią karmę.
Cóż zrobić - internauci ruszyli z pomocą i funduszami. Nie minęła nawet doba, jak na koncie schroniska znalazło się 50 tysięcy złotych (dokładnie ponad 70 tysięcy złotych). A skoro była obietnica, to trzeba było również przejść do czynów.
Podczas dzisiejszego programu "Dzień Dobry TVN" Filip Chajzer zasiadł w Celestynowie przy stoliku z puszką psiej karmy, kulturalnie przykrytą błyszczącą kopułką. Danie posolił, dodał pieprzu, wziął kęs do ust, trochę się skrzywił (nie dziwi nas to ani odrobinę), przełknął, wziął kolejny kęs i do końca nie dotarł, bo jednak psia karma ohydna jest nie tylko w zapachu (biedne pieski).
Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie od lat boryka się z problemami finansowymi. Zebrane 70 tysięcy złotych to dla zwierząt i ich opiekunów naprawdę niezły zastrzyk pieniędzy. Dzięki temu uda się nie tylko spłacić długi placówki, ale również umożliwić dalsze działanie schroniska.
Pamiętajcie też, że zawsze czekają tam na nowy dom zwierzaki, które potrzebują właśnie WASZEJ miłości. Serio - nie kupujcie szczeniaczków i małych kociąt. Idźcie do schroniska, w którym znajdziecie miłość nie z tej Ziemi.