-
-
-
W czasach komuny gdy w polskich sklepach na półkach był tylko przysłowiowy ocet, ci którzy mieli rodzinę za granicą od czasu do czasu otrzymywali od nich paczki także żywnościowe. Mało kto znał wówczas angielski, więc nie wnikano dlaczego na etykiecie jest piesek czy kotek, tylko zajadano się zagranicznymi "konserwami".
-
-
Skojarzył mi się stary śląski "wic", jeszcze sprzed wojny.
W latach kryzysu było ze wszystkim krucho, mimo że górnicy ciężko pracowali na kopalni. Ich żony musiały im dobrze gotować, by mieli siły fedrować, ale nie zawsze było stać je na mięso.
Kiedyś dwie baby znojdły na drodze przejechanego na pół psa. A pies był spory i widać dobrze ufutrowany (Odkarmiony). Mrugnyły do siebie i jedna wziyna przodek, a drugo zadek ze psa. Powiymy chłopom, że to taki dupny mycek (królik). Uwarziły tego psa, dały listków bobkowych, ziela angielskiygo i śmietanki do zouzy, a i klusek ukulały.
Chłopy zjadły, pochwoliły królika i te swoi babeczki.
Na studia dziyń baby zaś się zeszły i jedna zaczyno: jezderkusie! Tyn mój dzisiej rano wloz na stół i zaczon szczekać! To je nic, Pado drugi: a mój stary wloz pod stół i jajca liże.
Nie pytam się, co z nadredaktorem Ch. -
-
-
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
user9657
Oceniono 9 razy 3
Człowiek zebrał kupę kasy na szczytny cel, a Wy komentujecie, że ma parcie na szkło i jest palantem. Żal mi Was... Może Wy pokażecie jak można zrobić zbiórkę bez udziału mediów?