Do tej pory przyjęło się, że leworęczność jest uwarunkowana genetycznie i wywodzi się z dominacji jednej z półkul mózgu. Jednak nowe badania sugerują, że to, którą ręką posługujemy się sprawniej, może mieć więcej wspólnego z kręgosłupem niż z głową.
Jak donosi ladbible.com, badania przeprowadzone przez Ruhr-University Bochum przy współpracy z naukowcami z Holandii oraz Poudniowej Afryki wykazały, że aktywność genów w rdzeniu kręgowym bywa asymetryczna już u płodu w trakcie ciąży. Może to oznaczać, że odpowiada on za naszą leworęczność.
Naukowcy odkryli, że płód może wykazywać wzmożoną aktywność jednej ze stron rdzenia nawet przed wykształceniem się mózgu. W celu potwierdzenia tej teorii zbadano zachowanie genów w rdzeniu kręgowym od 8 do 12 tygodnia ciąży.
Ustalono, że wybór między bardziej aktywną lewą a prawą stroną może sprowadzać się do zmian w ekspresji genów, a nie w tych, które dokonują się w nich samych.
Równie trudno jest wyjaśnić, dlaczego osób leworęcznych jest o wiele mniej niż praworęcznych.
Daniel Abrams, adiunkt w McCormick School of Engineering and Applied Science twierdzi, że duże znaczenie ma tutaj ewolucja.
Najważniejszą cechą wydajnego społeczeństwa jest współpraca. U ludzi doprowadziło to do praworęcznej większości - twierdzi badacz.
Oznacza to, że mimo iż genetyka ma duży wpływ na to, czy jesteśmy leworęczni czy nie, to ostatecznie decydują o tym także czynniki środowiskowe oraz społeczne.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl