62-letnia dziś Catherine Healy to była prostytutka z Nowej Zelandii, która od ponad 30 lat broni praw pracowników seksualnych i walczy o zdekryminalizowanie najstarszego zawodu świata. Jej działania doceniła właśnie sama Królowa Elżbieta II, honorując ją tytułem Damy.
W rozmowie z Washington Post, Healy nie kryła szczęścia:
Jestem absolutnie poruszona i zaskoczona. Nigdy nie spodziewałam się takiego wyróżnienia.
Wszystko zaczęło się, gdy Catherine podjęła pracę w seks-biznesie. Zauważyła wówczas, że kobiety traktowane są przedmiotowo, nie posiadają żadnych praw, są poniżane i bite przez pracodawców, jak i wynajmujących je klientów. Jak wspomina:
Pewnego razu udałam się z prostytutką na komisariat. Ktoś próbował ją zgwałcić. Funkcjonariusze w ogóle nie zareagowali. Straszyli nas, że prostytucja jest nielegalna i możemy za to pójść siedzieć, bo to takie dziewczyny postępują wbrew prawu.
Po feralnym tym zdarzeniu postanowiła, że zrobi wszystko, by to zmienić. Założyła Kolektyw Prostytutek i zaczęła negocjować z rządem, jednak wysłuchano jej dopiero, gdy pojawiło się zagrożenie epidemią HIV i AIDS.
Według Healy obawiano się, że dekryminalizacja prostytucji zakończy się nagłym wysypem agencji towarzyskich i wzrostem zainteresowania tematyką seksu wśród nieletnich. Jak się jednak okazało, ustawa ta jasno wyznacza określone, gwarantujące prostytutkom szereg praw granice. Dzięki zmaganiom aktywistki ustawę finalnie przegłosowano w 2003 roku, co, jak widać, do dziś spotyka się z wielkim uznaniem - nawet ze strony Jej Wysokości.
Przypomnijmy, że tytuł Damy wcześniej otrzymały od królowej m. in. Angelina Jolie za działania na rzecz potrzebujących, oraz Anna Wintour za wybitną karierę w świecie mody. Myślicie, że Catherine Healy pasuje do wyróżnionego grona zasłużonych?