Delegacja z Korei Północnej przyleciała do Singapuru trzema samolotami. Dwa z nich przywiozły zaopatrzenie, dzięki któremu Kim Dzong Un w Singapurze był całkowicie samowystarczalny. Pierwszy na lotnisku wylądował starutki, koreański Ił-76. Przyleciała nim osobna toaleta dla Kima, jedzenie oraz opancerzona limuzyna. Po co mu toaleta? Stoi za tym nadzwyczajna ostrożność i lekka, aczkolwiek postępująca paranoja Kima.
Kim na bardzo rzadkie spotkania za granicą Korei Północnej jeździ z własną toaletą z bardzo prostego powodu. Korzystanie z toalet innych niż własna byłoby dla niego potencjalnie niebezpieczne. Z ekskrementów da się wyczytać naprawdę dużo, zaś stan zdrowia północnokoreańskiego przywódcy jest owiany tajemnicą. Kim Dzong Un nie może ryzykować, że taka wiedza dostanie się w ręce obcego wywiadu, dlatego korzysta wyłącznie ze swoich toalet, które razem z nim przylatują, a potem razem z nim wracają (pełne) do Pjongjangu. Jedna (podobno) jest nawet w jego limuzynie - niestety w przypadku Kima niczego nie wiadomo na 100 proc.
Kwestia toalet Kima jest rozważana na naprawdę wysokich szczeblach w dyplomacji. Eksperci wypowiadają się na temat paranoi przywódcy, który wozi je wszędzie ze sobą w obawie przed dostaniem się w niepowołane ręce jego ekskrementów. W styczniu jeden z amerykańskich ekspertów do spraw Korei Północnej, Joeffrey Lewis, zaproponował "niby w żartach", żeby Stany Zjednoczone wysadziły jedną z prywatnych toalet Kima:
Taki cel byłby najbardziej bolesny i upokarzający dla Kima, a jednocześnie nie spowodowałby szerokiego odwetu i skorzystania z broni nuklearnej
- pisał ekspert.
Z planów tych nic nie wyszło.
Do Singapuru Kim poleciał samolotem, choć raczej nie wybiera tego środka transportu. Kiedy tylko może, przemieszcza się opancerzonym pociągiem. Tym razem jednak postanowił zaufać amerykańsko-chińskiemu samolotowi. Zbudowany przez Boeinga, ale wyposażony przez rząd chiński i linie lotnicze Air China jumbo jet przeleciał wzdłuż wybrzeża Chin (to również względy bezpieczeństwa - lot nad lądem jest bezpieczniejszy od lądu nad wodą) aż do Singapuru. Lot był dłuższy, niż standardowe połączenie Pjongjang-Singapur właśnie ze względu na zmianę kursu i przelot nad Pekinem.