Wyobraźcie sobie, że wielki, obślizgły robak dostaje się do Waszego nosa i żyje tam przez ponad dwa tygodnie. Obrzydliwe, prawda? I dość nieprawdopodobne. A jednak, takie rzeczy się zdarzają.
51-latek z Beihai w południowych Chinach przez dziesięć dni nie mógł poradzić sobie z krwawieniem z nosa. Co gorsza, nie miał bladego pojęcia, skąd się ono bierze, czuł jedynie pewien dyskomfort.
Krwawienie było na tyle uciążliwe, że w akcie desperacji małżonka Chińczyka zajrzała mu nawet do nosa. Kobieta stwierdziła, że coś w nim chyba jest więc mężczyzna udał się ze swoim problemem do lekarza.
Pacjent trafił do laryngologa w szpitali Ludowym w Beihai. Doktor Liu Xiongguang poszedł śladem zaniepokojonej małżonki i także sprawdził zawartość nozdrzy mężczyzny. Był niemal pewny, że coś się w nich porusza, zlecił więc specjalistyczne badania.
Pechowy pacjent został poddany badaniu endoskopowemu a wtedy stwierdzono, że we wnętrzu jego nosa znajduje się... pijawka.
Doktor Liu przystąpił więc do wyciągania intruza. Za pomocą pęsety wydobył z nosa mężczyzny wijącego się, obślizgłego robaka, na widok którego obecna w gabinecie pielęgniarka omal nie straciła przytomności.
Zszokowany był także sam pacjent. gdy zobaczył potworne stworzenie wyjęte z jego nozdrzy, jego oczy aż rozszerzyły się z niedowierzania. Bowiem jak wytłumaczyć obecność pijawki w nosie? I jak to możliwe, że nie miał o niej pojęcia?
Jak podaje Mirror, 51-latek wrócił właśnie z pracy w prowincji Yunnan. Pijawka najprawdopodobniej dostała się do jego nosa gdy pływał i żyła sobie w jego ciele przynajmniej przez dwa tygodnie.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl