Czasem zdarza się tak, że dostajemy jakiś prezent, ale nijak nie trafia on w nasze gusta. Uśmiechamy się wtedy do darczyńcy, a nietrafiony upominek chowamy w najgłębszej szafie i staramy się o nim jak najszybciej zapomnieć.
Tak też zrobili obdarowani przez wuja Francuzi. Pstrokaty wazon uznali za bezwartościową chińszczyznę, zapakowali go w pudełko i schowali na strychu wśród innych rupieci.
Kilkadziesiąt lat później naczynie znalazły wnuki obdarowanych Francuzów. Im też nie przypadło ono do gustu, postanowili więc, że się go pozbędą. Tyle tylko, że nie zamierzali ot tak go wyrzucać. Zamiast tego zanieśli pamiątkę do domu aukcyjnego w Paryżu.
Właściciele naczynia musieli mocno się zdziwić, gdy poinformowano ich, co przetrzymywali na strychu. Okazało się bowiem, że to faktycznie chińszczyzna, tyle tylko, że warta dużo więcej niż się tego spodziewali.
Wazon pochodzi z Chin, a dokładnie od panującego w XVIII wieku cesarza Qianlong - podaje BBC. Jest częścią cennej kolekcji Yangcai Famille-Rose, a wystawiony na licytację osiągnął cenę 16,2 miliona euro (prawie 70 milionów złotych!). Zażarta aukcja w Sotheby trwała 25 minut.
Nie wiadomo niestety, jaka jest dokładna historia wazonu i skąd właściwie wziął się we Francji. Ostatnia informacja o nim sięga 1947 roku, kiedy niezadowoleni Francuzi chowali szpetny (ich zdaniem) przedmiot na strychu swojego domu.
Wiadomo za to, jak naczynie trafiło do domu aukcyjnego.
Kobieta wsiadła do pociągu, potem do metra, przeszła spokojnie przez drzwi Sotheby i później do mojego biura z owiniętym gazetą pudełkiem po butach. Kiedy położyła je na moim biurku, byliśmy w prawdziwym szoku tego, co jest w środku
- powiedział Olivier Valmier, ekspert z domu aukcyjnego Sotheby.
Wyjątkowo cenny wazon ma 30 centymetrów i został stworzony specjalnie dla cesarza Qianlong. Malunki, które znalazły się na ceramicznej pamiątce, przedstawiają sarny, ptaki i drzewa. Szyjka naczynia przyozdobiona jest złotymi wzorami, całość zaś utrzymana jest w kolorystyce błękitu, zieleni i fioletu.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl