Cyrki z udziałem zwierząt cieszą się niemałą popularnością. Wiele osób wciąż twierdzi, że tresura czworonogów odbywa się tam w humanitarny sposób, a same zwierzęta przyzwyczajone są do życia na arenie.
Nic bardziej mylnego. Wielogodzinne treningi z użyciem batów, haków i łańcuchów, łączą się z biciem i agresywnym podejściem do zwierząt. Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się jak naprawdę wyglądają kulisy spektakularnych przedstawień w cyrku, wystarczy spojrzeć na smutne oczy zwierząt, które klęcząc przed rozradowaną publicznością, błagają o chwilę wytchnienia.
W jednym z rosyjskich cyrków, podczas prezentowania sztuczki z deskorolką, na której przywiązany do łańcucha niedźwiedź miał jeździć po cyrkowej arenie, zwierzę zbuntowało się i zaatakowało jednego z treserów. Drapieżnik obezwładnił mężczyznę i rzucił go na ziemię.
Przerażeni widzowie wpadli w panikę, zasłaniając twarze małym dzieciom. Niektóre z rodzin dzieliło od drapieżnika zaledwie kilka metrów. Co więcej, nie było barierek, a nad niedźwiedziem wciąż nie można było zapanować.
Do akcji od razu wkroczyli pracownicy cyrku, którzy kijami próbowali ujarzmić groźne zwierzę. Wielokrotnie uderzali w niedźwiedzia, co rozzłościło go jeszcze bardziej. W końcu zaatakowanemu mężczyźnie udało się stanąć na nogi.
Na szczęście mężczyzna nie odniósł większych obrażeń, a trenerzy, nie przestając bić zwierzęcia, w końcu doprowadzili je "do porządku". Skulony z bólu drapieżnik poddał się, po czym znów został zakuty w łańcuchy.
Cieszymy się, że pracownikowi cyrku nic się nie stało. Zastanawiamy się jednak, co jeszcze musi się stać, by zaprzestano wykorzystywania zwierząt podczas cyrkowych sztuczek. Ich agresja nie jest bezpodstawna - to forma obrony przed bólem i godzinami wykańczających tresur.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl