Kary za kierowanie autem pod wpływem alkoholu są coraz bardziej surowe. Chociaż nie brakuje ostrzeżeń i kampanii społecznych, które przestrzegają przed siadaniem za kółkiem w stanie nietrzeźwym, to niestety i tak ciągle się to zdarza.
Gdy pijani kierowcy stają twarzą w twarz z funkcjonariuszami policji mają różne usprawiedliwienia swojego stanu. Ministerstwo sprawiedliwości chce dokonać takich zmian w przepisach, żeby ograniczyć im wymówki.
Jeśli sprawca wypadku sięgnie po butelkę, zanim zostanie poddany badaniu alkomatem, będzie traktowany tak, jakby spowodował go w stanie nietrzeźwości lub zbiegł z miejsca zdarzenia - zapowiada wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.
Do tej pory wielu kierowców tłumaczyło, że napili się po wypadku, a przed zjawieniem policji i badaniem alkomatem.
Co więcej często jest to prawda, a kierowcy, którzy mają coś na sumieniu sięgają po alkohol przy świadkach, żeby utrudnić policji dotarcie do prawdy. Ustalenie poziomu trzeźwości kierowcy w takich przypadkach zwykle jest prawie niemożliwe. Nowe przepisy mają temu zaradzić.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl