Konflikty zdarzają się każdemu, nawet księżom. Nie każdy jednak rozwiązuje je przy pomocy siły. Nie każdy, ale proboszcz z Michowa już tak.
W ostatnią niedzielę, na porannej mszy świętej pojawił się wikariusz z parafii. Przerażeni mieszkańcy Mnichowa obserwowali, jak ksiądz odprawia mszę święta z podbitymi oczami. Szybko dowiedzieli się, co takiego przytrafiło się młodemu, 30-letniemu duchownemu.
Jak się okazuje, parafianie już wcześniej zauważyli napięte stosunki między proboszczem i wikariuszem. Twierdzili nawet, że włodarz parafii znęcał się nad młodszym kolegą, W końcu miało dojść między nimi do bójki, czego skutkiem były popodbijane oczy młodego księdza i anonimowe zgłoszenie na policji.
Dostaliśmy informację, że jest tam konflikt pomiędzy dwoma mężczyznami. Osobą pokrzywdzoną miał być młodszy z nich
- powiedziała portalowi Onet st. sierż. Katarzyna Pierzchała z policji w Jędrzejowie. Na policję zadzwoniono około godziny 13 w niedzielę, czyli... po mszy świętej, na której parafianie zobaczyli pobitego księdza.
Jak się okazało, ani proboszcz, ani wikariusz nie chcieli złożyć zeznań w sprawie. Tymczasem pod plebanią zebrali się mieszkańcy, którzy zorganizowali spontaniczny protest i domagali się wyrzucenia proboszcza z parafii.
Około godziny 17 ksiądz z walizkami opuścił plebanię, a parafianie odnieśli swoje małe zwycięstwo. Teraz o losie księdza zadecyduje biskup diecezji kieleckiej. Ks. Mirosław Cisowski, rzecznik diecezji, powiedział w rozmowie z Onetem, że proboszcz najprawdopodobniej zostanie odwołany.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl