Pod blokiem na jednym z osiedli w Zgierzu, bawiły się dwie dziewczynki. Nagle w ich kierunku poszybowała szklana butelka z sokiem, którą najwyraźniej ktoś wyrzucił z okna. Ojciec dzieci natychmiast powiadomił o zajściu policję.
Jak donosi expressilustrowany.pl, zgodnie ze wskazówkami córek, mundurowi dotarli do mieszkania 68-letniej kobiety. Przyznała się, że faktycznie wyrzuciła sok i umyślnie celowała w kierunku bawiących się dzieci.
Zapytana o powody swojego zachowania, stwierdziła, że nie lubi dzieci i ją denerwują. Podczas interwencji policjantów kobieta chciała wyrzucić jeszcze talerz, jednak mundurowi w porę ją powstrzymali.
Badania wykazały, że mieszkanka Zgierza miała 2,66 promila alkoholu w organizmie. Kobieta spędziła noc w areszcie, a jej sprawą zajęła się już prokuratura, która oddała 68-latkę pod dozór policyjny.
Sytuacja, która zaszła w Zgierzu zaowocowała licznymi komentarzami, w których przeważa oburzenie czytelników.
A mówią, że problemy są tylko z młodzieżą.
Zapomniała, jak sama bawiła się pod blokiem.
Na szczęście tym razem żadne dziecko nie ucierpiało. Jednak szklane naczynia wyrzucone z dużej wysokości zagrażają nie tylko zdrowiu, ale nawet życiu przechodniów. Gdyby którąś z dziewczynek faktycznie uderzyła butelka, sprawa mogłaby zakończyć się tragicznie.