Pyton spod Warszawy to już sprawa narodowa. Szuka go nawet Krzysztof Rutkowski [MEMY]

Pyton tygrysi od tygodnia pełza gdzieś w okolicach Warszawy, a w jego poszukiwania zaangażowali się już nawet znany pseudodetektyw i najsłynniejszy polski jasnowidz. Ludzie się boją, ale też żartują. Powstają więc memy.

Sprawą pytona, który podobno pełza gdzieś pod Warszawą, żyje cała Polska. Wszyscy zastanawiają się, skąd w Polsce wzięła się taka bestia, czy zagraża im, ich dzieciom i zwierzętom i gdzie właściwie przebywa. Akcja poszukiwawcza trwa już tydzień, a sprawa się rozrasta. 

Na skórę pytona tygrysiego natknięto się w sobotę 7 lipca, w okolicach Konstancina. Od tamtego czasu wszelkie siły angażują się w znalezienie niebezpiecznego, pięciometrowego gada. Do akcji przystąpił jasnowidz Jackowski, do pracy zabiera się pseudodetektyw Rutkowski. Na miejscu brakuje jedynie ministra rolnictwa i ministra obrony narodowej. Wierzymy jednak, że zmieni się to w mgnieniu oka.

Dlaczego pyton pełza gdzieś po Polsce? Jak do tego doszło? Nie wiemy. Nie wie tego nikt właściwie. I pewnie jeszcze przez chwilę się nie dowie. Tymczasem...

Tymczasem w Polsce żyje sobie jedna osoba, która z całym przekonaniem stwierdza, że pytona się nie boi. Bo jak mógłby jej zagrozić? To Maryla Rodowicz, która mężnie oznajmiła, że szybciej ona zje pytona, niż pyton ją pożre. Gratulujemy odwagi!

Choć sprawa jest poważna, a wąż niebezpieczny, ludzie powoli zaczynają mieć dość zamieszania wokół gada i żartują z jego obecności nad Wisłą. Wiadomo, stres najlepiej likwiduje się słodyczami i śmiechem, czemu więc się trochę nie pośmiać?

 

Szybko okazało się oczywiście, że pyton nad Wisłą jest polityczny? Kto za tym stoi? Komu wąż przeszkadza? Jaki związek gad ma z konstytucją? 

 

Mamy nadzieję, że wszystko wyjaśni się już wkrótce. W momencie, gdy uciekinier zostanie w końcu schwytany.  

Więcej o: