Ogrody zoologiczne cieszą się ogromną popularnością wśród zwiedzających i przyciągają prawdziwe tłumy. Uwielbiają je ciekawe świata dzieci, kochają pragnący zobaczyć coś egzotycznego dorośli. I nie ma się czemu dziwić, wszak to najprostszy i najbezpieczniejszy sposób, by stanąć twarzą w twarz z tygrysem czy zrozumieć, jak wielkimi zwierzętami są słonie.
I choć dzięki ZOO dostajemy możliwość spotkania dzikich zwierząt, musimy pamiętać o tym, że to tylko zwierzęta. Dalej są niebezpieczne i ciągle obowiązują nas pewne zasady obcowania z nimi. Tym bardziej, że w każdej tego typu placówce obowiązuje pewien regulamin, którego zwiedzający powinni przestrzegać, a do którego niekoniecznie się stosują.
Co złego może stać się w ogrodzie zoologicznym? Przykre niespodzianki spotkać mogą nie tylko zwiedzających. Przykre niespodzianki czyhają też na zwierzęta. Dokładnie tak, jak w warszawskim ZOO.
Pracownicy placówki zamieścili na Facebooku trzy zdjęcia, które obrazować mają problem, z jakim spotkali się po ostatnim weekendzie. Personel ZOO zauważył wtedy w odchodach słonicy Erny dziwne, czerwone elementy.
Okazało się, że to fragmenty puszki po napoju i opakowania po słodkich przekąskach. Na szczęście słonica wydaliła je z siebie, a pracownicy zoo po obserwacji zwierzęcia nie zauważyli żadnych niepokojących objawów i pogorszenia stanu zdrowia. Nie znaczy to jednak, że w Warszawie nie stało się nic złego.
Przy okazji odwiedzin ogrodu zoologicznego zawsze należy wcześniej zapoznać się z regulaminem placówki. W tym obowiązującym w ZOO w Warszawie, znajdziemy między innymi punkty mówiące o zakazie karmienia zwierząt i wrzucania do wolier i na wybiegi jakichkolwiek przedmiotów.
I choć zapisy te wydają się być oczywiste, nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo nieodpowiednie zachowania zwiedzających mogą zwierzętom zaszkodzić. Zatrucie u zwierząt wywołać mogą już zwykłe, przyniesione przez ludzi smakołyki. a co dopiero mówić o puszkach czy foliowych opakowaniach?
Co myślicie o sprawie? Piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl