Czy pamiętacie jeszcze sprawę Mariusza Kamińskiego? Minęły już trzy lata, odkąd prezydent Andrzej Duda ułaskawił byłego szefa CBA. Ułaskawił, choć zdaniem wielu (w tym konstytucji) nie powinien.
Spór o to trwał przez lata, aż w końcu sprawą zajął się Trybunał Konstytucyjny. Ten, jak wiadomo, wcale nie jest polityczny i wcale nie działa pod dyktando rządzących Polską polityków. Orzekł więc, że prezydent miał prawo. Bo czemu by nie miał?
Czemu? Spieszymy z wyjaśnieniem. Ułaskawiać prezydent (wedle konstytucji) może tylko osoby skazane prawomocnym wyrokiem. A Mariusz Kamiński prawomocnym wyrokiem skazany nie był.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest jasny, choć zaskakujący. Ale co z niego wynika? To między innymi, że skoro prawo mówi jedno, a prezydent i Trybunał drugie, to podobnie może być także w innych przypadkach. A stąd już krótka droga do samowolki.
Tymczasem nie możemy się powstrzymać, by nie przypomnieć, co o ułaskawianiu mówił sam Andrzej Duda, tylko w czasach, gdy nie był jeszcze prezydentem.
Ułaskawia się osoby uznane za winne. Ułaskawienie nie jest uniewinnieniem. Akt łaski nie zmienia wyroku sądu i nie podważa winy skazanego
- mówił Andrzej Duda w 2011 roku.
Poglądy jak się okazuje, bywają zmienne. I to bardzo.