Zatrzymała się na noc w hotelu, opuściła go cała w czerwonych plamach. Pogryzły ją pluskwy

Leesa Dean twierdzi, że po nocy spędzonej w hotelu została pogryziona przez pluskwy i nabawiła się zapalenia krwi. Właściciele ośrodka twierdzą, że nic takiego nie miało miejsca.

Czego oczekujemy od hotelu, w którym przy okazji wyjazdu zatrzymujemy się na noc? Z pewnością będzie to wygodne łózko, spokój i czystość, a tego ostatniego zdecydowanie zabrakło pewnej kobiecie, która po nocy spędzonej w Pontin's, zauważyła na swoim ciele bolesne, czerwone plamy. 

Leesa Dean, która wybrała się ze znajomymi na wakacje do Walii, twierdzi, że przeżyła koszmar. Zatrzymała się w hotelu Pontin's, który już zaraz po zakwaterowaniu mógł budzić pewne wątpliwości. 

Wczasowiczka twierdzi, że w pokoju zastała pleśń, resztki jedzenia i brudne naczynia po poprzednich lokatorach i myszy. Później okazało się, że w hotelu były także pluskwy.

Te miały pogryźć 43-letnią kobietę w czasie snu, zostawić na jej ciele dziesiątki czerwonych, bolesnych plam i wywołać zakażenie krwi. 

Byłam zszokowana stanem tego miejsca. Było zupełnie oczywiste, że hotel nie został posprzątany przed naszym przyjazdem. To było absolutnie obrzydliwe. Poskarżyłem się pracownikom, ale stwierdzili, że do następnego dnia nikt pokoju nie posprząta

- relacjonowała w The Mirror.

Za pobyt w hotelu kobieta i jej znajomi zapłacić mieli 1 277 funtów (ponad 6 tysięcy złotych). Nie chcieli rezygnować z pobytu w hotelu, postanowili więc, zdesperowani, sami posprzątać miejsce, w którym mieli nocować. udali się więc do pobliskiego marketu i nabyli w nim środki chemiczne. ekipy sprzątającej doczekali się dopiero następnego dnia po południu. 

Po nocy spędzonej w hotelu kobieta poczuła się źle, a na jej ciele zaczęły pojawiać się plamy. Były wszędzie - na plecach, ramionach, nawet w pachwinach. Leesa myślała początkowo, że to tylko uczulenie, ale niewinne wypryski szybko zamieniły się w bolące rany. 

Kobieta czuła się tak źle, że szybko udała się do lekarza. To on poinformował ją, że miała kontakt z pluskwami, a do tego, zdaniem Leesy, dojść mogło jedynie w hotelu. Aby pozbyć się uciążliwych dolegliwości, kobieta musiała przejść antybiotykoterapię i smarować rany kremem steroidowym. 

Po wszystkim pechowa wczasowiczka zwróciła się o wyjaśnienie sytuacji do właścicieli hotelu. i tu czekał ją kolejny zawód. Dowiedziała się, że jej pokój był posprzątany, a hotel odwiedziła firma dezynsekcyjna, której pracownicy nie znaleźli żadnych pasożytów. 

Pontins nie chcą przyznać się do winy za to, co mnie spotkało, a ja czuję, że zasługuję choćby na zwrot pieniędzy za pobyt u nich. Ale nie chodzi tu tylko o pieniądze, one nie są najważniejsze. To co się stało, mocno wpłynęło na moje życie w ostatnim czasie. A nie usłyszałam nawet słowa przepraszam

- mówiła kobieta. 

Drodzy Czytelnicy!
Czy spotkała Was lub Waszych znajomych podobna sytuacja? Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl

Czy ręczniki trzeba prać co kilka dni? [NaZdrowie]

Więcej o: