Wielu z nas ma w domach wentylator, który pomaga nam przetrwać podczas największych upałów. To małe urządzenie mieści się na każdym biurku i zapewnia chłodny, orzeźwiający wiatr w ciepłe dni.
Upały to dla wielu zmora, głównie w nocy. Zasypianie w wysokich temperaturach nie jest łatwe. Dlatego często zdarza się, że elektryczny wiatrak włączamy na całą noc, a po sezonie upałów chowamy go na rok do szafy, gdzie zbiera kurz przez 12 miesięcy.
I tu pojawia się kłopot. Jak donosi ladbible.com, sprzęt, który magazynuje w sobie kurz, bakterie i roztocza ponownie włączony kieruje te wszystkie ustrojstwa prosto do naszych ust i nosów. Może to skutkować chociażby problemami z zatokami.
Najgorzej jednak zareagują astmatycy i alergicy. Jeśli cierpicie na jedną z tych chorób, używanie elektrycznego wiatraka może zwiększyć ich objawy. Nawet po jednej nocy spędzonej przy włączonym wentylatorze możecie nabawić się uciążliwego kataru i kaszlu.
Jednak to nie wszystko. Poza złym wpływem na drogi oddechowe wiatrak nie jest korzystny także dla stanu naszej skóry. Chłodne powietrze kierowane prosto na odsłonięta skórę, może znacznie ją wysuszyć.
Z kolei niektórzy nie zamykają do końca oczu podczas snu. Przez to chłodne powietrze może wysuszyć im śluzówkę i wywołać bolesne podrażnienia.
Co ciekawe wiatrak może też być przyczyną kłopotów z mięśniami. Zimne powietrze skierowane bezpośrednio na nasze mięśnie powoduje ich napięcie oraz skurcze.
Dlatego jeśli używacie wiatraków elektrycznych, pamiętajcie o ich czyszczeniu i włączaniu tylko wtedy, gdy faktycznie jest to niezbędne.