Wszystko zaczęło się od ujadającego psa. Eva N. najpierw składała skargi na pupila sąsiadów, jednak bez skutku. W końcu postanowiła rozwiązać ten problem w inny sposób.
Każdego dnia o godzinie 6 rano włączała na głośnikach "Trubadura" ("Il trovatore") Giuseppe Verdiego, a dokładnie arię "Di quella pira". Wyłączała dopiero o godzinie 22. I tak przez 16 lat, dzień w dzień. W ten sposób muzyką 56-latka zagłuszała ujadającego psa sąsiadów, który w końcu ujadać przestał, bo zdechł (kto wie, czy Verdi mu nie zaszkodził w takiej dawce...). Eva N. mimo to nie przestała jednak puszczać muzyki.
Tak to brzmiało z ulicy:
A tak to brzmi w wykonaniu Pavarottiego:
Urozmaiciła też repertuar, choć pozostała przy Verdim. Lokalne media informują, że bardzo chętnie puszczała również operę "Traviata". Wyekwipowała się również na wypadek braku prądu - w domu miała własny generator, dzięki któremu naprawdę mogła puszczać muzykę przez cały czas.
Sąsiedzi pisali skargi. Nasyłali policję. Tymczasem dom, w którym mieszka Eva N., został nazwany "Śpiewającym". W końcu - czemu dopiero teraz?! - poprosili o pomoc lokalne media i sprawa szczęśliwie znalazła swój koniec.
Eva N. trafiła w poniedziałek do aresztu. Jest oskarżona o dręczenie i uciążliwe działanie. Jeśli sąd orzeknie jej winę, Eva N. może trafić do więzienia - nawet na 3 lata.
W Polsce również bywają podobne sąsiadki i sąsiedzi, jak Eva N. ze Štúrova na Słowacji. Polacy nie są bezsilni w walce z takimi osobnikami, choć walka taka potrafi być długa. Co można byłoby zrobić, gdyby Eva N. męczyła swoich sąsiadów w Polsce?
Puszczanie muzyki w taki sposób, jak robiła to Eva N., można zakwalifikować jako łamanie zakazu szkodliwych immisji. Muzyka z sąsiedniej posesji bezpośrednio oddziaływała na ludzi, sprawiając dyskomfort domownikom, a takie działanie jest zakazane i można się powołać przed sądem na łamanie art. 144 Kodeksu Cywilnego.