Konstytucja to temat trudny. Raz, że ustawy zasadniczej nie lubią politycy, dwa, że politycy nie chcą ustawy zasadniczej przestrzegać. A to przecież dopiero początek.
Ostatnio okazało się, że konstytucją można obrazić. W całym kraju kolejne pomniki ubierane były w koszulki z napisem ''konstytucja'' i doszło do takich absurdów, jak zatrzymania obywateli, którzy odważyli się znieważyć pomniki. Teraz okazuje się z kolei, że samo wykrzykiwanie hasła ''konstytucja'' może być niebezpieczne.
Sprawę postawić trzeba jasno. Mamy w polskim języku słowa jak ''k**wa'', ''pie**ę'', ''c**j''... Mamy też ''kon***ucja''. Bo od dziś, proszę państwa, jest to obelga. Przynajmniej zdaniem niektórych polityków i działaczy PiS.
Tak się bowiem dziwnie składa, że w ostatnią sobotę pewna kobieta została za wykrzykiwanie słowa ''kon***ucja'' spoliczkowana. Rzecz działa się w Warszawie, podczas obchodów Dnia Weterana. Zaatakowana, to działaczka Obywateli RP, atakująca - pełnomocniczka wojewody dolnośląskiego.
Dominika Arendt-Wittchen (atakująca) w trakcie odbywających się w Warszawie uroczystości, podeszła do barierek, za którymi stała grupka protestujących. Ci skandowali właśnie kilkakrotnie wspominane już słowo na ''k'', nazwę ustawy zasadniczej.
Okazało się, że okrzyki te panią pełnomocnik mocno zirytowały, bo jednej z protestujących wymierzyła siarczysty policzek, dodając do niego słowna reprymendę: ''zamknij się głupia babo''.
Po wszystkim pani pełnomocnik złożyła rezygnację z pełnionego stanowiska, a w mediach zaczęły pojawiać się opinie na temat jej zachowania. I tak dowiedzieliśmy się, że pani z Obywateli RP była agresywna, a na agresję trzeba reagować, agresję trzeba tępić.
Joachim Brudziński stwierdził na przykład, że samo spoliczkowanie potępia, bo to jednak przemoc, ale protestujących ukarać było trzeba.