29-letni Randy Manaois i jego 28-letnia partnerka Jennifer zdecydowali się na ślub. Postanowili wyprawić huczne wesele w 200-letnim budynku "Kapitan Moy" w Marikinie na Filipinach. Niestety w dniu wesela tajfun uderzył akurat w tę restaurację, gdzie odbywała się uroczystość.
Kapitan Moy, 200-letni budynek na Filipinach Arius1998 | Wikipedia
Tuż po przysiędze małżeńskiej, para młoda przechodziła obok gości, a kobiety w sali czekały na oczepiny. Niestety beztroska zabawa została szybko przerwana. Nagle w sali rozległ się potężny huk i zgasło światło.
Licznie przybyli goście krzyczeli z przerażenia i uciekali w popłochu szukając schronienia przed niebezpieczeństwem. Sekundy wystarczyły, żeby siła żywiołu zerwała elektryczność i wybiła okna w budynku.
To wszystko działo się w zawrotnym tempie. Wszyscy byli podekscytowani tym, co się dzieje na sali i wtedy usłyszeliśmy huk i zobaczyliśmy błysk w lustrach, które odbijały to, co działo się na zewnątrz - relacjonuje pan młody w rozmowie z "Daily Mail".
Jesteśmy szczęśliwi, że nikt nie ucierpiał, jednak szkoda nam naszych gości, którzy najedli się strachu - dodaje.
Ślub Randy'ego i Jennifer odbył się dzień przed zapowiadanym uderzeniem jednego z najgroźniejszych tajfunów w historii okolicy - Mangkhuta. Nieproszony gość na weselu młodej pary był jego nieprzyjemną zapowiedzią.
_____________________________________________________________
Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ