Szop pracz, którego wspinaczkę podziwiał tłum zebrany pod jednym z budynków w New Jersey, wygląda na prawdziwego fana Spidermana. Zwierzę zdecydowało, że pilnie musi wejść na szczyt wysokiego wieżowca po jego ścianie. Co ciekawe, malec pokonał całkiem spory dystans, zanim łapki odmówiły mu posłuszeństwa.
Odważny szop pracz przegrał z grawitacją na wysokości dziewiątego piętra. Nagle odczepił się od ściany i runął w dół - prosto na piasek. Tłum zebrany wokół zwierzaka zamarł.
Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. I choć mówi się, że to koty zawsze spadają na cztery łapy, w tym przypadku szop nie był od nich gorszy. Zaraz po upadku wstał i puścił się biegiem z dala od zainteresowanych spojrzeń ludzi.
Taka wspinaczka nie jest wbrew pozorom czymś całkiem niezwykłym dla szopa pracza. To doskonali wspinacze, którym drzewa zamieniły się na wysokie budynki. Świetnie się adaptowały do miejskiej dżungli. Co jednak skłoniło szopa do wspinania się na wysokość aż dziewiątego piętra?
Jedna z hipotez mówi, że zwierzak został zagoniony w kozi róg. Ściana budynku była dla niego jedynym wyjściem - kiedy szop nie ma dokąd uciekać, instynkt każe mu wspinać się i przejść górą przeszkody. Być może tak było w tym przypadku, tylko szop trafił na bardzo wysoką przeszkodę.
To nie pierwszy przypadek szopa, który próbował swoich sił w wspinaczce po ścianie budynku. Pisaliśmy już zwierzaku, który poświęcił na wchodzenie na wieżowiec aż 20 godzin.