Przynajmniej jedna trzecia zbioru manuskryptów znad Morza Martwego to podróbki - do takich wniosków doszli badacze analizujący zasoby ogromnego, wartego 500 milionów dolarów Muzeum Biblii w Waszyngtonie.
Placówka swoje wielkie otwarcie miała w listopadzie zeszłego roku, a jej największą atrakcją miały być właśnie sprowadzone z Izraela dokumenty. Niestety, już rok temu pojawiły się pierwsze wątpliwości, czy aby na pewno Rękopisy z Qumran to autentyk. Zlecono więc badania i na jaw wyszło ogromne fałszerstwo.
Pięć z szesnastu zwojów wystawionych w muzeum trafiło do Federalnego Instytutu Badań i Testów w Berlinie, gdzie przeprowadzono na nich dokładne badania. Pozostała część kolekcji wystawiona była w tym czasie do wglądu zwiedzających wśród innych muzealnych eksponatów. Tyle tylko, że akurat przy manuskryptach postawiono małą tabliczkę z napisem ''Czy te zwoje są prawdziwe?''.
Prawie rok później, 22 października, po przeprowadzeniu badań rentgenowskich i analizie atramentu, badacze jasno orzekli, że mają do czynienia z podróbką, a zbadane fragmenty zdecydowanie nie pochodzą sprzed dwóch tysięcy lat. Są dużo, dużo młodsze.
Teraz właściciele Muzeum muszą w końcu przyznać, że turyści przez długie miesiące oglądali podróbki. A za wszystkim mogą stać bogaci, mający już wcześniej problemy z prawem sponsorzy.
Rodzina Greenów brała czynny udział w tworzeniu muzeum i już kilka miesięcy temu płaciła ogromną karę za nielegalne sprowadzanie pamiątek zza granicy. Teraz podejrzewana jest także o zakup fałszywych zwojów rękopisów.
Okazuje się przy tym, że te prawdziwe, znalezione w jaskiniach w latach 40. XX wieku (900 rękopisów z czego 233 to manuskrypty biblijne) są pilnie strzeżone przez władze Izraela i wykupienie ich jest praktycznie niemożliwe.
A jednak, w 2002 roku podano informację o odnalezieniu kolejnych zwojów i to właśnie wśród nich miały znajdować się dokumenty sprowadzone do muzeum przez Greenów. W transakcji nie przeszkodził im jednak fakt, że już od samego początku autentyczność ''nowych'' rękopisów poddawana była w wątpliwość. Mówiło się nawet, że zostały stworzone specjalnie na potrzeby amerykańskich biblistów i kolekcjonerów.
Choć zwoje z Muzeum Biblii okazały się fałszerstwem, nie ma powodów poddawać w wątpliwość autentyczności Rękopisów z Qumran. Dokumenty przechowywane w Izraelu są autentyczne i potwierdzają to liczne, przeprowadzone na nich badania.
Tymczasem manuskrypty z Muzeum Biblii w Waszyngtonie dalej będą eksponowane w muzeum z adnotacją o wątpliwościach w kwestii ich autentyczności. Przynajmniej do czasu, gdy naukowcy nie przebadają dokładnie pozostałych dokumentów - podaje serwis Live Science.