Disneyland to cmentarzysko? Pracownicy: ludzkie prochy sprzątamy co najmniej raz w miesiącu

Disneyland w Kaliforni to jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych i jednocześnie wielkie cmentarzysko. Zwiedzający masowo przemycają tam i rozsypują prochy swoich bliskich.

Co zrobić z prochami zmarłych? O ile w Polsce nie można nawet zabrać ich do domu, o tyle na przykład w USA częstym jest trzymanie urny na kominku w salonie czy rozsypywanie pozostałości po bliskich w wyznaczonym przez nich, ukochanym miejscu. Okazuje się przy tym, że jednym z takich miejsc jest dość popularna, zwłaszcza wśród dzieci, atrakcja turystyczna - Disneyland. 

Disneyland kojarzy nam się raczej z zabawą niż cmentarzyskiem, jednak, jak donosi serwis The Mirror, to właśnie tam często rozsypywane są prochy zmarłych. Dzieje się tak przy tym wbrew prawu, które jasno mówi, że w parkach rozrywki proceder ten jest surowo zabroniony. 

Do Disneylandu nie można wnieść urny, a rzeczy osobiste zwiedzających są sprawdzane. Turyści mają jednak na to sposób - prochy do parku przynoszą na przykład w butelkach albo foliowych torebkach. 

 

Co ciekawe, w ogromnym centrum rozrywki istnieją miejsca, które wyjątkowo często przyciągają żałobników. Wśród nich jest na przykład nawiedzony dwór ''The Haunted Mansion'' i królestwo piratów.

 

Do przypadków traktowania Disneylandu jak cmentarzyska dochodzi podobno przynajmniej raz w miesiącu, a informacje te potwierdza w rozmowie z The Wall Street Journal sierżant Daron Wyatt z Departamentu Policji w Anaheim. Rozsypywanie prochów w popularnym parku rozrywki uznawane jest za wykroczenie, więc funkcjonariusze z jego posterunku często wzywani są na nietypowe interwencje. 

Każdy taki przypadek kłopotliwy jest nie tylko dla policji, ale przede wszystkim dla pracowników Disneylandu. To właśnie oni muszą prochy posprzątać, co nie należy wcale do zadań łatwych. Choć używają do tego specjalnego, wyjątkowo dokładnego sprzętu, prochy często osiadają na krzewach i rabatkach, unoszą się na wodzie czy zalegają w alejkach. 

Jeden z pracowników parku stwierdził nawet w rozmowie z The Wall Street Journal, że dom strachu w Disneylandzie skrywa w sobie tyle ludzkich prochów, że kiedy sobie to uświadomisz, przebywanie w tym miejscu przestaje być zabawne.

 

Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny. Piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl.
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl

Więcej o: