500 000 pudełek prezerwatyw o łącznej wartości ponad 20 milionów złotych (50 milionów juanów) zarekwirowali chińscy policjanci, którzy na początku tygodnia rozbili gang zajmujący się podrabianiem takich marek jak Durex czy Okamoto - podaje serwis ''Soutch China Morning Post''. W sprawie zatrzymanych zostało w sumie 17 osób z prowincji Henan, Hebei i Zhejiang.
Chińskie władze twierdzą, że podrobione prezerwatywy mogą stanowić spore zagrożenie dla zdrowia publicznego. Wytwarzane były bowiem w warunkach znacznie odbiegających od ogólnoświatowych standardów i nie przechodziły obowiązkowych testów.
Zheng Xidan z policji w Cangnan powiedział, że policjanci dotarli w sumie do kilku warsztatów, w których prezerwatywy były produkowane:
Warunki higieniczne w tych miejscach były bardzo złe. Widzieliśmy między innymi wiadra, w których mieszano prezerwatywy. To było całkowicie poniżej oficjalnych standardów produkcyjnych.
Aby prezerwatywa mogła trafić do obiegu jako skuteczny i bezpieczny dla człowieka produkt, musi być wyprodukowana w sterylnych warunkach i przejść szereg testów. Tych warunków nie spełniali oczywiście fałszerze - w ich warsztatach panował brud, a produkty nie były sprawdzane ani pod kątem jakości (w tym braku dziur), ani pod kątem groźnych grzybów czy bakterii.
Jak się okazuje, część wyprodukowanych w zamkniętych właśnie fabrykach prezerwatyw trafiała do obiegu po raz drugi. Do pudełek pakowane były bowiem produkty z odzysku - zużyte kondomy przerabiano i sprzedawano jak nowe. Towar zaś sprzedawany był między innymi do hoteli, supermarketów i automatów we wschodnich i środkowych Chinach.
Według doniesień policjantów prezerwatywy są jednym z najczęściej podrabianych produktów w Chinach. W tym roku funkcjonariuszom udało się już zamknąć jedną, mniejszą fabrykę, która wyprodukowała w sumie około dwóch milionów prezerwatyw. W sprawie gangu rozbitego na początku tego tygodnia nadal prowadzone jest śledztwo, a zatrzymanym osobom grozi do czterech lat pozbawienia wolności.