Oscar, którego władzom federalnym oddał Leonardo DiCaprio, był prezentem od Jho Lowa - malezyjskiego finansisty, którego zatrzymano pod zarzutem zdefraudowania miliarda dolarów.
Malezyjski biznesmen Jho Low wykorzystywał pieniądze fundacji 1Malaysia Development Berhad, należącej do malezyjskiego Ministerstwa Finansów. Fundusze te miały służyć kierowaniu strategicznymi inicjatywami na rzecz długoterminowego rozwoju gospodarczego Malezji, jednak Jho Lowa wydawał je na własne przyjemności i drogie prezenty. Jak informuje "The New York Times", Jho Low przeznaczył m.in. 250 mln dol. na zbudowany na zamówienie jacht, 35 mln dol. na prywatny odrzutowiec pasażerski oraz ponad 200 mln dol. na drogie dzieła sztuki, w tym obrazy Van Gogha i Picassa.
Za pieniądze fundacji Jho Low współfinansował np. "Wilka z Wall Street" w reżyserii Martina Scorsese, który przyniósł Di Caprio nominację do Oscara, a także komedię "Tata kontra tata" oraz "Głupi i głupszy bardziej" Jho Low podarował znanemu aktorowi dwa drogie prezenty - statuetka Oscara, którą Marlon Brando otrzymał w 1954 roku za rolę w filmie "Na nabrzeżach" oraz obraz Pabla Picassa "Still Life With Red Bull's Head".
W związku z oskarżeniem Jho Lowa o zdefraudowanie miliarda dolarów, Leonardo DiCaprio zrzekł się wszystkich prezentów ofiarowanych mu przez Lowa. Jak informuje Polskie Radio, Oscar, którego DiCaprio zwrócił władzom federalnym, nie pozostanie długo w ich rękach. Amerykańska Akademia Filmowa chce ją odkupić, a następnie sprzedać na rynku kolekcjonerskim za jednego dolara.