Gdy w niedzielę krewna pojawiła się w mieszkaniu pod nieobecność właścicielki, odkryła, że pod ścianą siedzi przerażony, bezzębny mężczyzna, a jego nogi pokrywają liczne rany. Wystraszył się, gdy w mieszkaniu zapalono świecę.
- To było jak wejście do filmu-horroru. Całe mieszkanie wyglądało jak nora. Nie sprzątano tam od lat - mówi krewna w rozmowie z dziennikiem "Expressen".
Krewna powiedziała później policji, że po latach podejrzeń potwierdziły się jej najgorsze obawy, a zrujnowane mieszkanie okazało się więzieniem, w którym od kilkudziesięciu lat 70-letnia matka więziła swojego 41-letniego syna.
Tego samego dnia późnym wieczorem mężczyzna trafił na policję. W notatce przekazanej policji lekarze stwierdzili, że jego stan jest poważny. Z pacjentem trudno było nawiązać jakikolwiek kontakt. Miał też ogromne problemy z poruszaniem się i utrzymaniem na nogach.
70-latka została już aresztowana pod zarzutem bezprawnego pozbawienia wolności i ciężkiego uszkodzenia ciała. Śledczy podejrzewają, że przetrzymywała syna w mieszkaniu, odkąd ten skończył 12 lat.
Bliscy rodziny uważają, że mężczyzna opuścił szkołę w siódmej klasie, a później "żył już całkowicie poza społecznością, zamknięty w mieszkaniu z matką".
Krewna, dzięki której udało się uwolnić 41-latka, powiedziała dziennikowi "Expressen", że podejrzanej "przez te wszystkie lata udało się manipulować społeczeństwem", a ofiara została "pozbawiona całego życia". "Matka jest temu winna, choć zawiodło go całe społeczeństwo" - mówi.
Dodała, że w przeszłości próbowała alarmować o niepokojącej sytuacji w mieszkaniu jej rodziny. Jednak nikt nie chciał wysłuchać jej obaw i dlatego w końcu się poddała.
"W ciągu dnia z mężczyzną porozmawia policja. Kobieta zaprzecza popełnieniu przestępstwa. Została powiadomiona o podejrzeniach i wkrótce zostanie przesłuchana w obecności obrońcy z urzędu" - przekazała we wtorek prokurator Emma Olsson. Poinformowała też, że śledczy zamierzają przesłuchać wielu świadków. Działania prowadzone są też w mieszkaniu podejrzanej.