Sądownictwo w średniowieczu miało charakter stanowy - każda grupa społeczna posiadała odrębne sądy. Ponadto funkcjonowały także kościelne instytucje sądowe. Jak w tym systemie klasyfikowały się zwierzęta? Otóż w średniowieczu zwykło się je traktować na równi z ludźmi. Oznacza to, że jeżeli zwierzę doprowadziło do sytuacji, w której ktoś poniósł stratę (np. przez zniszczenie upraw) lub uszczerbek na zdrowiu, wówczas stawało przed sądem i na równi z ludźmi musiało ponieść karę za swój czyn.
Skąd jednak wziął się pomysł, aby zwierzęta traktować tak samo jak ludzi? Otóż wielu badaczy wskazuje, że takie podejście mogło być umotywowane odwołaniami biblijnymi, gdzie już w Księdze Wyjścia można znaleźć następującą informację:
Jeśliby wół pobódł mężczyznę lub kobietę tak, iż ponieśliby śmierć, wówczas wół musi być ukamieniowany, lecz nie wolno spożyć jego mięsa, właściciel zaś wołu będzie wolny od kary" (Wj 21, 28).
Można to także w pewnym sensie poczytać za realizację starożytnej zasady, na której oparty był Kodeks Hammurabiego (oko za oko, ząb za ząb). Trudno jednoznacznie określić skąd wzięła się praktyka sądzenia zwierząt, lecz zgodnie z ustaleniami profesora Edwarda Paysona Evansa, miała ona miejsce już od IX wieku, a pojedyncze przypadki można odnotować nawet w XIX wieku.
Wspomniany już wyżej profesor Evans dogłebnie zbadał kwestię sądów nad zwierzętami. Według jego ustaleń takie praktyki były powszechne i najczęściej miały miejsce na terenie obecnych Niemiec, Szwajcarii, Francji i Anglii. Nie były one związane z żadną lokalną tradycją czy wierzeniami - występowały w różnych zakątkach Zachodniej Europy.
W przypadku procesów zwierząt badacze dysponują jedynie szczątkowym materiałem źródłowym. Wiele wskazuje, że znaczna ilość tego rodzaju spraw zwyczajnie nie była rejestrowana. Niemniej jednak dzięki ustaleniom prof. Evansa wiadomo, że do końca XV wieku odbyło się ponad 50 procesów zwierząt.
Istnieją przekazy, które przedstawiają to jak przebiegało postępowanie wobec oskrżonego zwierzęcia. W zależności od tego z jakiego rodzaju zwierzęciem miano do czynienia mogło być ono sądzone przed trybudnałem świeckim lub kościelnym. Jurysdykcji świeckiej podlegały zwierzęta podległe człowiekowi (głównie chodzi o te hodowlane, ale także psy, koty itp.). Sądy kościelne zajmowały się z kolei sprawami tych wolnożyjacych, niezależnych od ludzi (szczury, myszy, szarańcza).
Kiedy zwierzę stawiane było w stan oskarżenia trafiały do aresztu, gdzie śladem ludzkich podejrzanych były również bite i torturowane. Proces wyglądał także ideantycznie jak w przypadku ludzkich oskarżonych - konieczne było dowiedzenie winy podejrzanego, a następnie ustalenie odpowiedniej kary. Zwierzę mogło zostać skazane na śmierć przez powieszenie, spalenie na stosie itd. Z kolei sądy kościelne nie mogły szafować tego typu karami. W ich przypadku mozliwe było jedynie obłożenie oskarżonego klątwą lub ekskomuniką.
Profesor Evans w swojej publikacji "The criminal prosecution and capital punishment of animals" przytacza wiele interesujących przykładów sądów jakie toczyły się nad zwierzętami. Wśród nich warto wspomnieć np. o procesie szczurów, które obwinione zostały o niszczenie okolicznych plonów. Aby proces przebiegał prawidłowo zapewniono im nawet obrońcę. Ten wybronił zwierzęta przed karą za niestawienie się na rozprawie motywując to trudnością w dostarczeniu wszystkim szczurom wezwania. Sąd przyznał mu rację i odroczył termin. Kiedy szczury ponownie nie dotarły na rozprawę, wówczas ich obrońca użył argumentu, że przebycie odległej drogi do sądu stanowi zagrożenie ich życia, gdyż w okolicy jest wiele kotów. I temu sąd przyznał rację. Jak się okazuje więc instytucja obrońcy w procesach zwierząt była niezwykle istotna i nie pełniła jedynie fasadowej roli - zręczny adwokat był w stanie doprowadzić do uniewinnienia swojego "klienta".
XIV-wieczna ilustracja zapisu Zwierciadła Saskiego, każącego zabijać zwierzęta, które byłyby świadkami gwałtu zadanego kobiecie i nie ruszyłyby jej z pomocą. Autorstwa Nieznany - http://diglit.ub.uni-heidelberg.de/diglit/cpg164 Detail aus 12 versoKommentar aus: Wolfgang Schild - Die Geschichte der Gerichtsbarkeit. Hamburg: Nikol Verlagsgesellschaft 1997 S. 69 ISBN 3-930656-74-4, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=9776410
Najczęściej pod sąd trafiały insekty i inne szkodniki upraw, dlatego początkowo najwięcej spraw tego rodzaju rozpatrywał sąd kościelny. Z czasem jednak ta tendencja uległa zmianie. Zachowało się kilka opisów procesów, w których na ławie oskarżonych zasiadały świnie. W jednym z nich świnia oskarżona o pożarcie dziecka musiała za swoje przewinienie zapłacić życiem. Z kolei w innym przypadku, kiedy świania poważnie okaleczyłaludzkie dziecko, decyzją sądu skazana została również na okaleczenie, a także karę śmierci przez powieszenie. Widać więc, że prawo było bardzo surowe względem zwierząt, a kary najczęściej polegały na odwecie (co ponownie wskazuje na czerpanie z dorobku prawodawstwa starożytnego).