24 lata temu powódź tysiąclecia spustoszyła Polskę. Niszczyła domy, drogi i cmentarze

W lipcu mijają 24 lata od powodzi tysiąclecia, która nawiedziła południe i zachód Polski, a także Czechy, Słowację, Austrię i Niemcy. Woda zniszczyła prawie 700 tys. mieszkań i cztery tysiące mostów. W powodzi życie straciło 56 Polaków, a straty wyceniono na 12 mld złotych.

Powód tysiąclecia wywołana została przez dwie fale obfitych opadów, które spowodował niż genueński. Powstają one w okolicach Genui i należą do jednych z najbardziej niebezpiecznych układów atmosferycznych w Europie. Latem przynoszą ulewy, a zimą potężne śnieżyce lub deszcz.

Niże genueńskie powstają, gdy zimne atlantyckie powietrze napiera na ciepłe wody morza Śródziemnego, co wywołuje cyklogenezę i powstanie niżu. Są one bardzo dynamiczne i ciężko przewidzieć ich drogę, ale zazwyczaj przemieszczają się one trasą Vb - od Genui, przez Nizinę Padańską, Węgry i Europę Środkowo-Wschodnią. Gdy blokuje je inny wyż, to przechodzą one bardzo szybko nad danym obszarem i powodują tylko podtopienia. W rzadkich sytuacjach powodują ogromne ulewy i powodzie, w tym właśnie tą z 1997 czy z 2010 roku.

Racibórz podczas powodzi z 1997 roku.Racibórz podczas powodzi z 1997 roku. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Powódź tysiąclecia - ludzie ewakuowani w łodziach i uwięzieni na dachach domów

W dniach od 4 do 8 lipca 1997 roku na terenie między Wrocławiem, Katowicami i czeskim Brnem spadło od 200 do 300 mm deszczu. W czeskich Beskidach Morawsko-Śląskich opadów było jeszcze więcej - aż 510 mm w ciągu 72 godzin. W cztery dni na tym obszarze spadła miesięczna ilość opadów, a w przypadku obszarów górskich nawet suma dwumiesięczna. Opady te objęły w ciągu kilku dni obszary Czech, Polski i Austrii. Nieustająco padający deszcz już 6 lipca doprowadził do zalania pierwszych wsi i miasteczek - w Polsce były to Prudnik i Głuchołazy w województwie opolskim. Lokalnie opady przekroczyły 500 mm, czyli były trzy-czterokrotnie wyższe od sumy miesięcznej. Na odcinku od Chałupek do ujścia Nysy Kłodzkiej woda była tak wysoka, że zabrakło nawet podziałki na wodowskazach. 

Wrocław podczas powodzi w 1997 roku.Wrocław podczas powodzi w 1997 roku. Fot. Krzysztof Rak / Agencja Wyborcza.pl

10 lipca fala wezbraniowa na Odrze dotarła do Opola, gdzie zalazła prawie całą dzielnicę Zaodrze, Półwieś i Szczepanowice. Doszło w tym miejscu do gwałtownego wzrostu wody, przez co wielu mieszkańców nie zdążyło się na czas ewakuować. Ludzie przez wiele godzin czekali na pomoc na balkonach wysokich budynków lub na dachach domów - często ratując ze sobą tylko to, co mieli na sobie.

Racibórz zalany podczas powodzi w 1997 roku.Racibórz zalany podczas powodzi w 1997 roku. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Przykład Opola sprawił, że władze Wrocławia zaczęły przygotowywać się na powódź. Ówczesny prezydent Bogdan Zdrojewski apelował do mieszkańców o zgromadzenie zapasów wody pitnej, a służby zaczęły przygotowywać się do podtopień - rozważano przerwanie wałów w Jeszkowicach i Łanach (przygotowano nawet materiały wybuchowe), ale mieszkańcy sprzeciwili się temu. Zarządzono ewakuację, jednak większość mieszkańców odmówiła. Do 11 lipca we Wrocławiu ułożono do 480 tys. worków z piaskiem, które sprowadzane były nawet drogą lotniczą z Gdańska.

Wrocław podczas powodzi w 1997 roku.Wrocław podczas powodzi w 1997 roku. Fot. Krzysztof Rak / Agencja Wyborcza.pl

Woda wdarła się do miasta 12 lipca o godzinie 6:00. Osoby, które odmówiły ewakuacji z najbardziej zagrożonych terenów, o godz. 13:00 musiały mierzyć się z wodą, która dosięgała już wysokości 180 cm. Jeszcze tego samego dnia wojskowe śmigłowce Mi-17 zrzucały wodę i jedzenie na dachy budynków, gdzie byli ludzie.

Wrocław podczas powodzi w 1997 rokuWrocław podczas powodzi w 1997 roku Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl

12 lipca w Rybniku woda spowodowała osunięcie się skarpy na cmentarzu, co skutkowało zniszczeniem blisko 300 grobów i zabraniem 266 ciał. Woda wymieszana z błotem, fragmentami pomników i trumien, częściami ubrań, kości lub całych zwłok spływała poza teren cmentarza.

W lipcu 1997 roku ulewne deszcze przyczyniły się do osunięcia ziemi, a wraz z nią prawie 300 grobów ze zmarłymi na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rudzkiej 21 (fot. Archiwum Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku)W lipcu 1997 roku ulewne deszcze przyczyniły się do osunięcia ziemi, a wraz z nią prawie 300 grobów ze zmarłymi na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rudzkiej 21 (fot. Archiwum Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku) W lipcu 1997 roku ulewne deszcze przyczyniły się do osunięcia ziemi, a wraz z nią prawie 300 grobów ze zmarłymi na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rudzkiej 21 (fot. Archiwum Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku)

- Ludzie przeżywali wtedy straszne chwile. Widzieli otwarte trumny, ciała w różnym stopniu rozkładu - powiedział ks. Franciszek Radwański w rozmowie z Mariuszem Sepioło. Okoliczny teren został skażony, a ze względu na zagrożenie epidemiczne zdecydowano o masowym pochówku ciał ze zniszczonych grobów.

Druga fala opadów przyniosła przepływy, które spotykane są raz na tysiąc lat

Druga fala opadów z 18-22 lipca spowodowała jeszcze większe zebrania. Opady spowodowały przepływy, które w niektórych miejscach zdarzają się raz na tysiąc lat (tak zwana woda tysiącletnia). Wody w niektórych rzekach było nawet kilkadziesiąt centymetrów więcej, niż przy pierwszej fali powodzi. W czasie powodzi tysiąclecia wylały dorzecza 19 rzek, m.in. rzek Bóbr, Bystrzyca, Mała Panew, Nysa Kłodzka, Nysa Łużycka, Odra, Olza, Szprotawa, Ślęza, Widawa, Łaba i górna Wisła. Z powodu powodzi w Czechach, Niemczech i Polsce zmarło 114 osób (56 w samej Polsce).

Racibórz podczas powodzi w 1997 roku.Racibórz podczas powodzi w 1997 roku. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Początkowo władze nie spodziewały się takiej skali powodzi. Dopiero zalanie Opola doprowadziło do reakcji rządu - za co krytykowany był m.in. ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz. 

Premier Włodzimierz Cimoszewicz podczas wizyty na budowie nowych domów dla powodzian.Premier Włodzimierz Cimoszewicz podczas wizyty na budowie nowych domów dla powodzian. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Powodzianom pomagali mieszkańcy całej Polski, którzy gromadzili jedzenie i ubrania i prywatne zawozili je na tereny objęte powodzią. W pomoc zaangażowały się także media. Wrocławska telewizja TeDe pomogła koordynować akcję informacyjna dla mieszkańców - podobnie jak Radio 90 FM, które za swoją inicjatywę zostało odznaczone przez WOPR. Z kolei RMF FM przekazało powodzianom dary od mieszkańców Krakowa, które przewieziono w 150 ciężarówkach. Z licytacji przedmiotów podarowanych przez artystów i polityków, przekazano w sumie 300 tys. złotych. Dla uczczenia pamięci ofiar powodzi zespół Hey dedykował piosenkę "Moja i twoja nadzieja", a zysk z płyt-cegiełek został przekazany dla powodzian. 

W powodzi tysiąclecia w Polsce dach nad głową straciło siedem tys. ludzi, a około 40 tys. straciło dorobek życia. Straty odniosło dziewięć tys. firm. Woda uszkodziła 680 tys. mieszkań, 843 szkoły, cztery tys. mostów, 14 tys. kilometrów dróg, dwa tys. km torów kolejowych, 613 km wałów przeciwpowodziowych i 665 835 hektarów ziemi. Straty wyceniono na 12 miliardów złotych.

Zobacz też: Powódź tysiąclecia. Południe Polski ratuje ludzi i zwierzęta. Rybnik ratuje martwych

Okolice Raciborza podczas powodzi 1997.Okolice Raciborza podczas powodzi 1997. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Więcej o: