Ta historia zaskoczyła nie tylko media, ale i Międzynarodowy Komitet Olimpijski, który przez lata nie wiedział, co stało się z flagą z igrzysk olimpijskich w Antwerpii z 1920 roku. Wówczas pewien amerykański sportowiec, który osiągnął sukces, postanowił zabrać ze sobą do USA pamiątkę z belgijskiego stadionu. Nigdy nie wyszłoby to na jaw, gdyby sam się nie zgłosił. Zrobił to dopiero pod koniec życia, w wieku 104 lat.
Hal Haig "Harry" Prieste był amerykańskim olimpijczykiem ormiańskiego pochodzenia. Zanim wystąpił na igrzyskach olimpijskich, był kaskaderem, a także grał w filmach niemych. W 1920 roku odniósł sukces - na igrzyskach olimpijskich w belgijskiej Antwerpii zdobył brązowy medal w skokach do wody. Jego pomysł z zabraniem symbolu igrzysk do domu poprzedzony był zakładem z kolegą.
Prieste przyjął wyzwanie innego pływaka, wspiął się na maszt i zdjął flagę olimpijską. Nikomu się nie przyznał i wrócił z nią do USA. Mieszkał w różnych zakątkach Stanów, gdzie wykonywał różne prace, a flaga podróżowała razem z nim. Jak później mówił, nie zdawał sobie sprawy, że ta "materiałowa płachta" jest tak cenną rzeczą. Flaga była poszukiwana przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski od 1920 roku.
W 1997 roku, po 77 latach Hal Prieste po raz pierwszy usłyszał o zaginionej fladze od jednego z dziennikarzy. Wówczas miał powiedzieć:
Mogę im pomóc w znalezieniu. Jest w mojej walizce.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Dopiero trzy lata później, 104-letni były olimpijczyk zwrócił flagę, która przez 80 lat straciła nieco kolorów. Postanowił nie trzymać jej do końca życia.
Oddaję im ją. Długo już na świecie nie zabawię. Miałem to od dawna, wielu moich znajomych ją widziało. Nie można być takim samolubem. Ludzie zapamiętają mnie lepiej, gdy oddam to, co wziąłem
- powiedział Hal w rozmowie z "New York Times" w 2000 roku.
W tamtym momencie Hal Prieste był najdłużej żyjącym olimpijczykiem w USA. Zmarł rok później, w wieku 105 lat. Po dokładnej analizie okazało się, że "jego" flaga nie była tą z głównego stadionu, a prawdopodobnie jedną z flag zawieszonych wokół miejsca igrzysk. Jednak Prieste odszedł z tego świata z czystym sumieniem.