Pijany ksiądz spowodował wypadek. 50-latek jest diecezjalnym "pasterzem trzeźwości"

W okolicy Włocławka (woj. kujawsko-pomorskie) w środę 10 listopada doszło do wypadku samochodowego. Auto wypadło z drogi i dachowało. Jak się okazało, za kierownicą siedział pijany ksiądz. - Jestem alkoholikiem i terapeutą. Złamałem wszystkie zasady, by zachować trzeźwość - wyznał duchowny w rozmowie z "SE".

W środę 10 listopada ok. godz. 19 w miejscowości Sokołowo Parcele na terenie gminy Brześć Kujawski (woj. kujawsko-pomorskie) samochód osobowy wypadł z drogi, a następnie dachował na poboczu. Z informacji policji wynika, że kierowca miał nie dostosować prędkości do warunków panujących na drodze. 

Zobacz wideo Inowrocław. Kierowca specjalnie wjechał w wiatę, by ją zniszczyć

Brześć Kujawski. Wypadek spowodował pijany ksiądz 

"W dniu 10.11 zostaliśmy zadysponowani do zdarzenia, w wyniku którego auto osobowe uderzyło w bariery i wypadło z pasa drogowego, po czym dachowało. Nasza jednostka dotarła jako pierwsza na miejsce zdarzenia. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca akcji i udzieleniu pierwszej pomocy, w czym pomogła nam OSP Brześć Kujawski, po czym przekazaliśmy poszkodowanego do ZRM" - informowała Ochotnicza Straż Pożarna Sokołowo. 

Jak się okazało, za kierownicą auta siedział 50-letni ksiądz Paweł. Duchowny był pijany, miał 2,6 promila alkoholu. To diecezjalny pasterz trzeźwości, który prowadzi zajęcie terapeutyczne w poradni leczenia uzależnień. 

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Gdańsk. Pali się centrum Medycyny Nieinwazyjnej Gdańsk. Pożar Centrum Medycyny Nieinwazyjnej. Ewakuowano 300 osób

Wypadek w gminie Brześć Kujawski. Duchowny: Złamałem wszystkie zasady

"Super Expressowi" udało się dotrzeć do księdza, który doprowadził do wypadku. Duchowny zgodził się porozmawiać z dziennikiem. - Jestem alkoholikiem i terapeutą. Złamałem wszystkie zasady wymagane, by zachować trzeźwość. Chorowałem przez dwa tygodnie i na koniec zacząłem leczyć się alkoholem - przyznał. - Jestem na etapie szukania ośrodka. Ksiądz i policjant to osoby zaufania publicznego. Na szczęście nikogo nie zabiłem. Mam złamany kręgosłup. Nie jestem jednak sparaliżowany - dodał duchowny. 

Więcej o: