Więcej informacji z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Policjanci Wydziału Ruchu Drogowego z KSP byli w drodze do wypadku na ul. Solidarności w Warszawie, gdy w tunelu trasy WZ zobaczyli coś niepokojącego. Pasem ruchu w przeciwnym kierunku szedł mężczyzna, który wymachiwał nożami w stronę przejeżdżających aut. "Stwarzał tym samym zagrożenie w ruchu drogowym, ponieważ zmuszał kierujących do zmiany kierunku jazdy" - zrelacjonowała w czwartek Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji.
Kierujący radiowozem policjant zatrzymał auto i podszedł do mężczyzny, który, jak się okazało, niósł dwa wojskowe bagnety do kałasznikowa, czyli karabinku AK-47. Na widok zbliżającego się policjanta napastnik zaczął wymachiwać przed nim nożami i grozić, że go zabije. Nie reagował, gdy mundurowy kazał mu rzucić broń.
"Wtedy policjant podjął decyzję o wykorzystaniu radiowozu jako środka przymusu bezpośredniego do obezwładnienia napastnika. Poprosił kolegę, aby ruszył radiowozem. Dzięki temu mężczyzna został powalony na ziemię. Mimo to nadal wykrzykiwał pod adresem policjantów, że ich zabije i cały czas bronił się przed założeniem kajdanek" - czytamy w policyjnym komunikacie.
Policjantom udało się obezwładnić 43-letniego, jak się dowiedzieli, mężczyznę. W trakcie przeszukania znaleźli przy nim jeszcze pięć metalowych tulei. Napastnika przewieziono do Komendy Rejonowej Policji Warszawa I, gdzie został przesłuchany. Postawiono mu zarzut zmuszania do określonego zachowania, za co grozi kara do 3 lat więzienia.