Ludwik XIV, czyli Król Słońce sam mówił, że przez całe życie kąpał się jedynie trzy razy. W XVII-wiecznej Francji wody unikano jak ognia. Ciężko się temu dziwić, skoro teorie o szkodliwości kąpieli pochodziły między innymi od medyków.
Znany francuski lekarz Théophraste Renaudot tłumaczył w 1655 roku, że "kąpiel, jeśli nie jest środkiem medycznym wskazanym w razie palącej konieczności, jest nie tylko zbyteczna, ale bardzo szkodliwa dla ludzi". Szkodliwość wyjaśniał następująco: "Wypełnia głowę waporami. Jest wrogiem nerwów i wiązadeł, które rozluźnia w takim stopniu, że ten, kto nie cierpiał na lumbago (ból w krzyżu - red.), pozna je po kąpieli" - przytoczono na stronie internetowej szablaipiorem.pl.
Już wcześniej zresztą inni specjaliści głosili podobne poglądy. W 1568 roku królewski chirurg Ambroży Pare pisał, że "należy zakazać łaźni i kąpielisk, albowiem gdy się z nich wyjdzie, ciało ma postać rozmiękłą i pory otwarte, a zadżumione opary mogą rychło wniknąć do organizmu i wywołać od razu śmierć, co widzieliśmy już wiele razy".
Portal wielkahistoria.pl cytuje z kolei fragment książki Agnieszki Krzemińskiej pt. "Dawniej ludzie żyli w brudzie. Kiedy i dlaczego zaczęliśmy o siebie dbać?":
(…) modna stała się 'sucha toaleta', polegająca na zmienianiu kolejnych przepoconych koszul, bielizny i pościeli, których śnieżna biel symbolizowała czystość. Nawet najzamożniejsi arystokraci mogli cuchnąć jak najzwyklejsi chłopi (choć ci ostatni mogli być nawet czystsi, jeśli ich praca wymagała kontaktu z wodą).
Dzięki zapiskom lekarzy Ludwika XIV wiadomo dziś, że jego toaleta ograniczała się głównie do delikatnego obmycia twarzy i rąk w spirytusie winnym i zmiany koszuli nocnej na dzienną. To jednak nie wystarczało, aby pozbyć się uporczywego zapachu spowodowanego brakiem odpowiedniej higieny. Król przebierał się więc kilka razy dziennie, a to czyniło z niego w oczach wielu ludzi, osobę nader dbającą o wygląd.
W praktyce jednak powiedzieć, że król nie pachniał ładnie, to jak nic nie powiedzieć. Zarówno on, jak i jego poddani, stosujący podobne praktyki, zostawiali za sobą wyjątkowo paskudną woń. Ubrania Ludwika XIV spryskiwano więc perfumami, a na czas audiencji otwierano okna. Rosyjski ambasador pokusił się nawet o stwierdzenie, że król "śmierdział jak dziki zwierz" - pisze portal wielkahistoria.pl.