Zbrodnia, która wydarzyła się w święta wielkanocne w 1994 roku wstrząsnęła wsią Mikuszewo w województwie wielkopolskim. 20-letnia Zyta Michalska wybrała się na spacer w niedzielę po świątecznym śniadaniu. Brak powrotu i kontaktu ze strony dziewczyny spowodował, że rodzina rozpoczęła poszukiwania jeszcze tego samego dnia. W poniedziałek wielkanocny ciało dziewczyny znalazła jej matka. Leżało w lesie przykryte kurtką, 30 metrów od myśliwskiej ambony i polnej drogi.
Zyta przyjechała do Mikuszewa kilka dni przed świętami wielkanocnymi. Dziewczyna po zdaniu matury pomieszkiwała u swojej ciotki w Poznaniu, a do domu wracała w wolnych chwilach. 3 kwietnia 1994 roku dziewczyna zjadła z rodziną śniadanie, poszła na mszę, a następnie udała się na spacer. Kierunek, w którym poszła podała sąsiadka rodziny podczas śledztwa. Była to również ostatnia osoba, która widziała młodą kobietę żywą.
Do Mikuszewa w niedzielę ok. godziny 17:00 przyjechał chłopak Zyty. Macieja zaniepokoiła nieobecność dziewczyny i z rodziną rozpoczęli poszukiwania na własną rękę. Przeczesali pobliski teren i pytali znajomych. Następnego dnia ojciec zaginionej zgłosili sprawę na policję. Razem z sąsiadami zaczęli szukać 20-latki. Ciało dziewczyny znalazła jej matka. Leżało w lesie 30 metrów od myśliwskiej ambony i polnej drogi. Przykryte kurtką, z opuszczonymi spodniami i podciągniętą bluzką. Jak ustalono jednak podczas śledztwa - do gwałtu nie doszło.
Na ciele dziewczyny znalezione zostały liczne obrażenia głowy oraz ślady duszenia - najprawdopodobniej sznurem bądź linką. Jak ukazały jednak wyniki śledztwa, bezpośrednią przyczyną śmierci było dostanie się do tchawicy piasku i liści.
Ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonej było udławienie piaskiem i liśćmi, które dostały się do jej tchawicy w czasie 'wleczenia' w głąb lasu. Na ciele ofiary ujawniono także obrażenia i ślady wskazujące, że wobec pokrzywdzonej stosowana była przemoc mająca na celu doprowadzenie jej do obcowania płciowego
- poinformowała Prokuratura Krajowa w swoim komunikacie. Sprawcy wówczas jednak nie odnaleziono.
Jak podaje serwis informacyjny naTemat.pl, w gronie podejrzewanych osób znalazł się m.in. chłopak zamordowanej, a także niepełnosprawny intelektualnie mężczyzna z sąsiedniej wsi, którego ojciec 20-latki zauważył podczas poszukiwań w lesie. To również w jego sprawie mężczyzna odebrał niepokojący telefon. W rozmowie nieznajomy poinformował ojca Zyty, że za śmierć jego córki odpowiada niemowa. Sąsiedzi mówili również, że chłopak zaczepia dziewczyny w lesie. Policja sprawdziła ten trop, nie było jednak żadnych konkretnych dowodów świadczących przeciwko niepełnosprawnemu.
Ślady i materiał genetyczny, który policja zabezpieczyła 4 kwietnia 1994 roku, pozwoliły na zidentyfikowanie sprawcy po 26 latach od zabójstwa. W 2019 roku funkcjonariusze z poznańskiego "Archiwum X" (policjanci zajmujący się niewykrytymi zbrodniami) zajęli się ponownie sprawą zamordowanej Zyty Michalskiej. Nagłośnili całą sytuację w mediach, dzięki czemu zgłosiła się do nich osoba, która wskazała odpowiedzialnego za śmierć 20-latki.
Badania wskazały, że materiał genetyczny zebrany podczas śledztwa zgadza się z profilem podejrzewanego. 52-letni Waldemar B., mieszkaniec wsi oddalonej od Mikuszewa o kilka kilometrów, został zatrzymany przez funkcjonariuszy 14 grudnia 2020 roku. Był także jedną z osób przesłuchiwanych tuż po zabójstwie Zyty (ponad 26 lat wcześniej).
Jak ustaliła wyborcza.pl, siostry Waldemara B. po latach przypomniały sobie, że mężczyzna w dniu śmierci dziewczyny wrócił do domu z licznymi zadrapaniami na twarzy. Od 3 kwietnia 1994 roku, mężczyzna zdążył ożenić się i założyć rodzinę. Sąsiedzi Waldemara B. w rozmowie z "Faktem" podkreślali, że był to mężczyzna spokojny i uprzejmy.
Znam tę rodzinę. Fajne dzieci, fajna żona. A on tu po lasach chodził, złomu szukał. Z tego się utrzymywali. Na rowerze jeździł po okolicy. Nie rzucał się w oczy
- powiedziała dziennikowi jedna z mieszkanek wsi. Rodzina została objęta pomocą psychologiczną.
Jak wyjaśnił oskarżony podczas procesu, 3 kwietnia 1994 roku Zyta przecięła mu drogę, gdy ten jechał rowerem. Zabójstwa, jak podkreślał oskarżony, nie planował. Przeprosił także rodzinę zmarłej i prosił o wybaczenie, a także o niski wyrok sądu.
Ta zbrodnia jest zbrodnią okrutną. To pozbawienie życia wyniknęło z pobudek, jak sam oskarżony wyjaśnił, totalnie błahych. Oskarżony wyjaśnił, że zdenerwowało go to, że pokrzywdzona przecięła mu drogę. Czy człowiek, który się tym zdenerwuje zwyczajowo bierze kamień i pięć razy uderza w głowę drugą osobę? Nie
- powiedziała sędzia cytowana przez Polską Agencję Prasową.
Prokuratura Krajowa w swoim komunikacie podała, że Waldemar B. usłyszał zarzuty ws. zabójstwa, a także usiłowania zgwałcenia młodej kobiety:
Oskarżony przyznał się do dokonania zarzucanej mu zbrodni i złożył wyjaśnienia, które są zgodne z ustaleniami wynikającymi ze zgromadzonego materiału dowodowego
Wyrok (nieprawomocny) zapadł w 27 maja w 2021 roku. Sąd Okręgowy skazał wówczas Waldemara B. na 25 lat więzienia oraz pięć lat pozbawienia praw publicznych w związku z zabójstwem Zyty Michalskiej. Zmiany wyroku domagała się jednak prokuratura, która zwracała uwagę również na próbę dokonania gwałtu. Opuszczone spodnie i pociągniętą bluzkę zmarłej oskarżony tłumaczył jednak próbą "jedynie" upozorowania gwałtu. Z wyrokiem sądu nie zgadzał się również adwokat Waldemara B., który uważał, że mężczyzna nie powinien być sądzony za zabójstwo lecz ciężkie obrażenia ciała.
Prawomocny wyrok zapadł 21 stycznia 2022 roku. Sad Apelacyjny w Poznaniu podtrzymał poprzedni wyrok i Waldemar. B został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Zobacz też: Śmierć Joanny Sendeckiej wstrząsnęła Bydgoszczą. Morderca usłyszał wyrok po 21 latach