Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Victoria - utalentowana studentka Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina - do Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze przyjechała z Warszawy na jeden koncert. Miała zastąpić jednego z nieobecnych harfistów. Nikt nie przypuszczał, że wyjazd ten będzie dla młodej artystki tak tragiczny w skutkach. Przepłaciła go bowiem swoim życiem.
Victoria miała zagrać gościnny koncert w Jeleniej Górze z okazji Dnia Kobiet. Przyjechała z Warszawy dwa dni wcześniej, aby wziąć udział w próbie generalnej orkiestry. Michał M. tego dnia ustawił krzesła i nosił kable. Od trzech lat był pracownikiem technicznym filharmonii.
7 marca po zakończeniu prób harfistka udała się do pokoju gościnnego w budynku filharmonii, w którym się zatrzymała. Niestety koncertu, który miał się odbyć następnego dnia, nie udało się jej zagrać. W nocy doszło do brutalnego morderstwa, którego młoda kobieta stała się ofiarą.
Według nieoficjalnych doniesień, Michałowi M. po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu zdarzało się nocować w pokojach gościnnych gmachu filharmonii. Tej nocy również udał się do miejsca pracy, jednak w zupełnie innym celu. Ochroniarz Paweł K. pracował w filharmonii zaledwie od kilku miesięcy. Wpuścił do środka znajomego z pracy nie spodziewając się, że chwilę później zostanie mu zadany śmiertelny cios młotkiem.
Zaraz po tej zbrodni Michał M. udał się na pierwsze piętro, gdzie w jednym z pokoi przebywała Victoria. Niestety mimo prób obrony kobieta także padła jego ofiarą. Została zakneblowana, zgwałcona, a następnie z zimną krwią zamordowana.
Poranna zmiana, która przyszła do pracy, nie mogąc dostać się do budynku i skontaktować z Pawłem K., zmuszona była wezwać straż pożarną. Gdy ta dotarła na miejsce i wyważyła drzwi, im oczom ukazał się wstrząsający obraz. Policja szybko zidentyfikowała podejrzanego, dzięki nagraniom z monitoringu, ale również dlatego, że Michał M. zostawił na miejscu zbrodni kurtkę. Zaledwie kilkanaście godzin później został on zatrzymany w pociągu Katowice-Kraków.
Hazard, skłonności do alkoholu oraz nerwowość towarzyszyły Michałowi M. już od jakiegoś czasu. Często bywał w barach, gdzie poza wysokoprocentowymi trunkami, umilał sobie czas automatami do gier. Choć w teorii jego "papiery były czyste", ponieważ nigdy nie był karany, to podinspektor Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji potwierdziła, że z Michałem M. już się kiedyś zetknęli:
Policja interweniowała kiedyś w jednym z lokali, w którym Michał M. wszczął awanturę
Michał M. usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, zgwałcenia oraz rozboju. Szczegóły tej zbrodni nie zostały jednak nigdy podane do wiadomości publicznej. Z powodu wyjątkowo brutalnych okoliczności morderstwa, proces oraz uzasadnienie wyroku - dla dobra pokrzywdzonych i ich rodzin - zostały utajnione.
Media podawały jednak, że zdaniem biegłych powołanych w sprawie, mimo że Michał M. cechuje się nieprawidłową osobowością, to w chwili popełnienia czynu był poczytalny i dział w sposób przemyślany. Za te czyny sąd wymierzył mu karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe nie po 25 latach, jak w większości przypadków, a dopiero po 40 latach. Dodatkowo zasądzona została mu wypłata zadośćuczynienia - 500 tys. dla matki harfistki oraz po 250 tys. dla córki i żony ochroniarza.
Matka Victorii wniosła pozew cywilny przeciwko firmie ochroniarskiej oraz filharmonii z żądaniem o wypłatę zadośćuczynienia. Decyzją Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze z 2017 roku filharmonia została zwolniona z obowiązku zapłaty zadośćuczynienia, zaś firma ochroniarska była zobligowana do wypłacenia 150 tys. zł. Za pośrednictwem pełnomocnika matka harfistki odwołała się od tej decyzji. Ostateczny wyrok zapadł w 2018 roku w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu.
Zgodnie z jego treścią zadośćuczynienie w wysokości 250 tysięcy złotych ma być wypłacone solidarnie przez filharmonię oraz firmę ochroniarską. Mecenas Maciej Zaborowski reprezentujący matkę zamordowanej kobiety przekazał:
Zdaniem sądu to placówka, do której przyjechała harfistka, ponosi winę za wybór firmy ochroniarskiej, odpowiedzialnej za ochronę życia i zdrowia osób będących na terenie filharmonii. Za ochronę tę odpowiadały cztery osoby w podeszłym wieku. Wszystkie miały grupy inwalidzkie i wykonywały przede wszystkim zadania portierskie.