25-letnia Victoria zmarła w Filharmonii Dolnośląskiej. Szczegóły zbrodni nie zostały nigdy podane

Koncert w Filharmonii Dolnośląskiej miał być dla 25-letniej harfistki Victorii spełnieniem marzeń. Przez jednego z pracowników stał się jednak koszmarem. Kobieta została zamordowana na dzień przed swoim gościnnym występem. - Po raz pierwszy, w swojej trwającej ponad 35 lat pracy zawodowej, spotkałem się z tak brutalnym sposobem działania sprawcy - mówił sędzia Andrzej Wieja.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Żory: 40-letni mieszkaniec Rybnika zatrzymany w sprawie brutalnego zabójstwa koleżanki z pracy

Victoria - utalentowana studentka Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina - do Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze przyjechała z Warszawy na jeden koncert. Miała zastąpić jednego z nieobecnych harfistów. Nikt nie przypuszczał, że wyjazd ten będzie dla młodej artystki tak tragiczny w skutkach. Przepłaciła go bowiem swoim życiem.

Zabójstwo harfistki Victorii. Co wydarzyło się 7 marca 2013 roku? 

Victoria miała zagrać gościnny koncert w Jeleniej Górze z okazji Dnia Kobiet. Przyjechała z Warszawy dwa dni wcześniej, aby wziąć udział w próbie generalnej orkiestry. Michał M. tego dnia ustawił krzesła i nosił kable. Od trzech lat był pracownikiem technicznym filharmonii. 

7 marca po zakończeniu prób harfistka udała się do pokoju gościnnego w budynku filharmonii, w którym się zatrzymała. Niestety koncertu, który miał się odbyć następnego dnia, nie udało się jej zagrać. W nocy doszło do brutalnego morderstwa, którego młoda kobieta stała się ofiarą. 

Według nieoficjalnych doniesień, Michałowi M. po spożyciu zbyt dużej ilości alkoholu zdarzało się nocować w pokojach gościnnych gmachu filharmonii. Tej nocy również udał się do miejsca pracy, jednak w zupełnie innym celu. Ochroniarz Paweł K. pracował w filharmonii zaledwie od kilku miesięcy. Wpuścił do środka znajomego z pracy nie spodziewając się, że chwilę później zostanie mu zadany śmiertelny cios młotkiem. 

Zaraz po tej zbrodni Michał M. udał się na pierwsze piętro, gdzie w jednym z pokoi przebywała Victoria. Niestety mimo prób obrony kobieta także padła jego ofiarą. Została zakneblowana, zgwałcona, a następnie z zimną krwią zamordowana. 

Poranna zmiana, która przyszła do pracy, nie mogąc dostać się do budynku i skontaktować z Pawłem K., zmuszona była wezwać straż pożarną. Gdy ta dotarła na miejsce i wyważyła drzwi, im oczom ukazał się wstrząsający obraz. Policja szybko zidentyfikowała podejrzanego, dzięki nagraniom z monitoringu, ale również dlatego, że Michał M. zostawił na miejscu zbrodni kurtkę. Zaledwie kilkanaście godzin później został on zatrzymany w pociągu Katowice-Kraków. 

Sprawca już wcześniej miewał problemy z agresją

Hazard, skłonności do alkoholu oraz nerwowość towarzyszyły Michałowi M. już od jakiegoś czasu. Często bywał w barach, gdzie poza wysokoprocentowymi trunkami, umilał sobie czas automatami do gier. Choć w teorii jego "papiery były czyste", ponieważ nigdy nie był karany, to podinspektor Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji potwierdziła, że z Michałem M. już się kiedyś zetknęli: 

Policja interweniowała kiedyś w jednym z lokali, w którym Michał M. wszczął awanturę

Za swoją brutalność otrzymał najwyższy wymiar kary

Michał M. usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, zgwałcenia oraz rozboju. Szczegóły tej zbrodni nie zostały jednak nigdy podane do wiadomości publicznej. Z powodu wyjątkowo brutalnych okoliczności morderstwa, proces oraz uzasadnienie wyroku - dla dobra pokrzywdzonych i ich rodzin - zostały utajnione. 

Media podawały jednak, że zdaniem biegłych powołanych w sprawie, mimo że Michał M. cechuje się nieprawidłową osobowością, to w chwili popełnienia czynu był poczytalny i dział w sposób przemyślany. Za te czyny sąd wymierzył mu karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe nie po 25 latach, jak w większości przypadków, a dopiero po 40 latach. Dodatkowo zasądzona została mu wypłata zadośćuczynienia - 500 tys. dla matki harfistki oraz po 250 tys. dla córki i żony ochroniarza.

Po 5 latach sądowej batalii matka Victorii wywalczyła zadośćuczynienie

Matka Victorii wniosła pozew cywilny przeciwko firmie ochroniarskiej oraz filharmonii z żądaniem o wypłatę zadośćuczynienia. Decyzją Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze z 2017 roku filharmonia została zwolniona z obowiązku zapłaty zadośćuczynienia, zaś firma ochroniarska była zobligowana do wypłacenia 150 tys. zł. Za pośrednictwem pełnomocnika matka harfistki odwołała się od tej decyzji. Ostateczny wyrok zapadł w 2018 roku w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. 

Zgodnie z jego treścią zadośćuczynienie w wysokości 250 tysięcy złotych ma być wypłacone solidarnie przez filharmonię oraz firmę ochroniarską. Mecenas Maciej Zaborowski reprezentujący matkę zamordowanej kobiety przekazał

Zdaniem sądu to placówka, do której przyjechała harfistka, ponosi winę za wybór firmy ochroniarskiej, odpowiedzialnej za ochronę życia i zdrowia osób będących na terenie filharmonii. Za ochronę tę odpowiadały cztery osoby w podeszłym wieku. Wszystkie miały grupy inwalidzkie i wykonywały przede wszystkim zadania portierskie.
Więcej o: