Co się stało z (obecnie) 88-letnią Kazimierą Janiną Zarembą? Rodzina seniorki ma nadzieję, że mimo upływu lat kobieta żyje i jeszcze można ją odnaleźć. Bliscy nie mogą uwierzyć w tak szybkie zaprzestanie poszukiwań przez grupę, w której Kazimiera przebywała podczas pielgrzymki. Dziwią się, jak można opuścić starszą panią w centrum obcego miasta? Wśród pielgrzymów był obecny także przyjaciel Kazimiery Zaremby, ksiądz Piotr Kotas, którego seniorka traktowała niczym syna. Dlaczego duchowny nie zaangażował się w dalsze poszukiwania zaginionej? Oto historia pielgrzymki z Bełchatowa.
Kazimiera Zaremba przed wyprawą uważana była za samodzielną, zorganizowaną i sprawną osobę. Lubiła wycieczki, ale nigdy nie była na takiej zagranicznej - dlatego zdecydowała się pojechać na pielgrzymkę do Wilna. Ta rozpoczęła się 28 września 2012 roku. Z Bełchatowa do Wilna wyruszyło 55 osób, w tym 79-letnia wówczas pani Kazimiera.
Początkowo seniorka zajmowała przednie siedzenie w autokarze, tuż obok wikarego, w towarzystwie którego czuła się bezpiecznie. Wkrótce musiała zmienić miejsce, gdyż włączono do grupy dwie młode dziewczyny. Na trasie przewidziano nocleg w Augustowie - z tego miejsca pozostało niewiele kilometrów do miejsca docelowego. Według zeznań jednej z uczestniczek pielgrzymki, na tym etapie Kazimiera Zaremba miała pewne obawy. Chciała wracać do domu. Pytanie - dlaczego?
Na miejscu w Wilnie uczestników pielgrzymki przywitała przewodniczka. To właśnie ona miała zauważyć pierwszy niepokojący sygnał: Kazimiera miała problemy z pamięcią - dość często oddalała się od grupy i z trudem trafiała do miejsca zbiórki. W planie wyjazdu uwzględniono między innymi uczestnictwo w sobotniej mszy świętej w słynnej kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Po liturgii miała miejsce zbiórka przed świątynią. Pewien pielgrzym zorientował się, że brakuje w grupie jednej uczestniczki - Kazimiery Zaremby. Najbliższa osoba dla seniorki, czyli ksiądz Piotr Kotas próbował skontaktować się z zaginioną telefonicznie, ale kobieta zostawiła telefon w domu w Polsce. Odebrała go córka.
Rozpoczęły się poszukiwania, w które zaangażowany był każdy uczestnik pielgrzymki. Przewodniczka grupy powiadomiła odpowiednie służby, a nawet innych zaprzyjaźnionych pracowników sektora turystycznego. Nikt nic nie wiedział. Po około 30 minutach podjęto decyzję o opuszczeniu okolicy świątyni i udanie się w kierunku... autokaru.
Kazimiera Zaremba została więc sama w nieznanym mieście. Miała przy sobie jedynie niewielką torebkę. Później mówiono, że seniorka opuściła grupę w celu kupienia pocztówek. Niestety nikt nie udał się za Kazimierą.
Przez resztę pobytu na Litwie, grupa zwiedzała Wilno według planu. Następnie pielgrzymi spędzili ostatnią noc w hotelu. Przewodniczka zaproponowała, aby ponownie poszukać seniorki. Pielgrzymi nie byli jednak zainteresowani pomaganiem. Podobnie ksiądz Kotas. Litewska policja znalazła wkrótce ślad po seniorce z Bełchatowa. Z kamer, które zarejestrowały obraz parkingu, widać jak Kazimiera szuka później autokaru i łapie za klamki zaparkowanych pojazdów.
Tylko przewodniczka w dalszym ciągu szukała seniorki na własną rękę. Kobieta była zaskoczona postawą pozostałych pielgrzymów oraz księdza Piotra. Sama rozwieszała w mieście plakaty i pytała o seniorkę w punktach turystycznych. Ze sklepu z pamiątkami, w którym Kazimiera była po pocztówki, dowiedziała się, że zaginiona mogła ruszyć stamtąd do innego miejsca w celu dokupienia znaczków, gdyż w pierwszym punkcie takowych nie było.
W odległości sześciu kilometrów od Ostrej Bramy była stacja paliw. Na nagraniach z godziny 3 w nocy widać, jak Kazimiera przebywa na jej terenie. Pracownicy obiektu zeznali, że seniorka o godzinie trzeciej chciała kupić rumianek. Być może źle się czuła i liczyła na pomoc tego naturalnego lekarstwa. Nieco później kobieta przebywała na osiedlu niedaleko tej stacji benzynowej. Była już bez płaszcza i torebki. Napotkanemu dozorcy bloku wyznała, że jest jej zimno. Następnie chciała wejść do samochodu, który stał na pobliskim parkingu. Po nieudanej próbie odeszła. I tutaj ślad się urywa...
Nikogo nie zdziwi fakt, że najwięcej pretensji pojawiło się w kierunku księdza Piotra. W końcu Kazimiera znała go najlepiej na tej wyprawie. Widziała w nim oparcie. Według duchownego zrobiono już wszystko w celu znalezienia zaginionej. Dlatego też rodzina Kazimiery Zaremby nie otrzymała od jego strony żadnych przeprosin. Duchowny oddał rzeczy zaginionej z pielgrzymki i nie wyjaśnił rzetelnie całej sytuacji. Nie odpowiadał później na telefony ze strony bliskich Kazimiery Zaremby. Czy ksiądz Piotr Kotas w ogóle przejął się tą sprawą?
W rozmowie z córką zaginionej nie przejawiał wyraźnego zmartwienia. Musiał jednak zmienić kościół, do którego należał, gdyż parafianie bardzo interesowali się zaginięciem Kazimiery i tę kwestię dość często poruszano. Finalnie duchowny nie poniósł żadnych konsekwencji. Został nawet proboszczem parafii należącej do archidiecezji łódzkiej.
Wobec organizatorów wyprawy na Litwę także nie postawiono zarzutów. Działania policji i mediów nie przyniosły w tej sprawie oczekiwanych rezultatów. W poszukiwania seniorki zaangażowała się również Fundacja ITAKA. Bliscy Kazimiery zgłosili się nawet do jasnowidza, ale jego wskazówki nie pomogły. Litewska policja jest w posiadaniu DNA zaginionej. Zestawia ten materiał ze zmarłymi osobami o nieznanej tożsamości, ale od kilku lat nie pojawiły się nowe informacje w tej sprawie. Gdzie może przebywać zaginiona seniorka?
W razie posiadania pomocnych informacji na temat Kazimiery Zaremby podajemy kontakt do policji z Bełchatowa - numer tel.: (0-42) 665 2256 oraz e-mail: dyzurnykwp@lodzka.policja.gov.pl.