Siedem razy uderzył w niego piorun. Trafił przez to do księgi rekordów Guinnessa

Zostać porażonym przez piorun i przeżyć to niewątpliwie duże szczęście. Zostać trafionym siedmiokrotnie podczas całego swojego życia i wyjść z tego - co prawda z ranami - ale zawsze jednak cało, to już niemalże cud. Trudno natomiast ocenić, czy Roy Sullivan rzeczywiście miał wyjątkowe szczęście, czy (mimo wszystko) wyjątkowego pecha.

Historia Roya Sullivana należy z pewnością do niezwykłych. Ten mężczyzna zmarł mając 72 lata i podczas całego swojego życia został co najmniej siedmiokrotnie porażony piorunem. Co najmniej - ponieważ jednego z uderzeń nie uwzględniono przy materiale zbieranym do księgi rekordów Guinnessa, ze względu na upływ lat i trudności w potwierdzeniu tego przypadku. 

Roy Sullivan został siedmiokrotnie rażony piorunem. Kim był?

Sullivan przez wiele lat pracował przede wszystkim jako strażnik w Parku Narodowym Shenandoah (Stany Zjednoczone, Wirginia), przez co zapewne był bardziej, niż przeciętny człowiek, narażony na częste wyładowania elektrostatyczne. Mimo tego jednak, uderzenie przez piorun aż siedem razy w ciągu życia graniczy niemalże z cudem. Mężczyzna pierwszy raz został porażony w 1942, a ostatni w 1972 roku - jeśli chodzi o przypadki udokumentowane.

Jego śmierć nie była bezpośrednio spowodowana uderzeniem pioruna - choć jak niektórzy przypuszczają, mogła być z tym powiązana. Sullivan zmarł w 1983 roku z powodu rany postrzałowej brzucha. Odszedł najprawdopodobniej popełniając samobójstwo. Niektóre źródła podają, że z powodu swojego "przyciągania" piorunów ludzie zaczęli go unikać, a on sam zmagał się z depresją i silnym lękiem przed burzą. 

Wszystkie sytuacje, w których mężczyzna miał zostać trafiony piorunem potwierdził nadinspektor parku Shenandoah - R. Taylor Hoskins. Strażnik został także przebadany przez zespół medyków, którzy potwierdzili obrażenia odniesione przez niego podczas burzy. 

Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Czy wiesz, jak się zachować podczas burzy?

Życie Roya Sullivana. Pierwsze porażenie piorunem 

Jak twierdził Sullivan, pierwszy raz miał zostać uderzony przez piorun jeszcze w dzieciństwie podczas prac rolnych ze swoim ojcem. Ten przypadek był jednak niemożliwy do potwierdzenia, przez co nie został wliczony do księgi rekordów Guinnessa. Oficjalnie więc za pierwszy raz uznaje się wydarzenie z 1942 roku. 30-letni wówczas Sullivan schował się przed burzą w wierzy obserwacyjnej. Budowla została jednak kilkukrotnie trafiona piorunami, przez co ostatecznie zajęła się ogniem. Mężczyzna opuścił pospiesznie miejsce pożaru i w momencie, gdy oddalał się od niego, silny ładunek elektrostatyczny skierował się prosto w niego. Jak podaje IrishCentral, w wyniku tego zdarzenia "błyskawica wypaliła na jego nodze pasek o długości pół cala, trafiła w palec u stopy i wypaliła mu dziurę w bucie".  

Kolejne uderzenie nastąpiło dopiero 27 lat później

Następnego porażenia piorunem mężczyzna doznał w 1969 roku - 27 lat od poprzedniego feralnego zdarzenia. Tym razem Sullivan podróżował autem ciężarowym w okolicach gór. Pech chciał, że piorun dostał się do pojazdu przez uchyloną szybę. Podczas tego wypadku mężczyzna stracił przytomność, a ciężarówka stoczyła się na zbocze. W tym dniu spalone zostały także wszystkie włosy na głowie mężczyzny (w tym również rzęsy oraz brwi). 

Cztery kolejne porażenia w ciągu zaledwie siedmiu lat

Kolejne uderzenie piorunem nastąpiło już zaledwie rok później. Tym razem burza zastała Sullivana na podwórku przed własnym domem. Ładunek odbił się od znajdującego się na posesji transformatora energetycznego i ranił mężczyznę w lewy bark. Poza poparzeniem ramienia Sullivan nie odniósł jednak innych poważnych obrażeń. 

Czwarte, piąte i szóste uderzenie piorunem nastąpiło kolejno w 1972, 1973 i 1976 roku. Seria tych niefortunnych zdarzeń za każdym razem wiązała się z podpaleniem włosów w wyniku porażenia. W 1972 roku burza zastała go na posterunku w Parku Narodowym Shenandoah. Trafiony przez piorun, pobiegł wówczas do toalety i próbował ugasić płonące włosy mokrym ręcznikiem. Rok później Sullivan dostrzegł burzę jadąc ciężarówką. W obawie przed piorunami, schował się w pojeździe i stwierdził, że opuści go dopiero jak upewni się, że zagrożenie w pełni minęło. Gdy komórka burzowa zdawała się oddalać, wyszedł z samochodu i został porażony przez piorun po raz piąty. Szósty raz został trafiony przez piorun w 1976 roku, gdy próbował uciekać przed burzą. Niestety, także i tym razem włosy strażnika parku stanęły w płomieniach. 

To właśnie w tych latach Sullivan zaczął odczuwać niezwykle silny lęk w związku z burzą i unikać wszelkiego wystawiania się na jej działanie. Trudno zresztą się mu dziwić. Zostać porażonym przez piorun dwa razy w ciągu całego swojego życia to niewątpliwy pech i (swoją drogą) niezwykły przypadek losowy. Zostawać jednak uderzanym cyklicznie, co kilka lat, wydaje się wręcz absurdalne i praktycznie niemożliwe. 

Nigdy nie byłem lękliwym człowiekiem. Ale prawdę mówiąc, gdy słyszę teraz burzę, czuję się trochę niepewnie

- cytuje słowa mężczyzny dziennik "The Ledger". 

Zachowanie mężczyzny zmieniło się w tamtym okresie znacząco. Miał wierzyć m.in., że jest prześladowany przez burzę i obsesyjnie jej unikać. Podobno, gdy tylko widział, że pogoda zmienia się, a na niebie pojawiają się pierwsze, ciemne chmury - kładł się na siedzeniach ciężarówki i nie opuszczał w żadnym wypadku pojazdu. Niektórzy podają również, że nosił on przy sobie zawsze pojemnik z wodą, na wypadek zajęcia się ogniem włosów.

Siódme i ostatnie uderzenie piorunem

Sullivan ostatni raz został porażony w trakcie burzy w 1977 roku. 25 czerwca mężczyzna łowił pstrągi, gdy siódmy raz w ciągu swojego życia uderzył w niego piorun. Obrażenia, które odniósł tym razem, objęły klatkę piersiową oraz brzuch. Niestety, spalone zostały znowu także włosy mężczyzny. 

Depresja, strach i wykluczenie społeczne 

Wśród lokalnej społeczności do mężczyzny przylgnęła łatka pechowca. Ludzie uważali go za człowieka, który przyciąga pioruny i jak podają niektóre źródła, unikali kontaktu z nim w obawie przed porażeniem. On sam po tym, jak kilkukrotnie został uderzony piorunem, zmienił swoje miejsce zamieszkania i zamontował wokół posesji kilka piorunochronów. Niestety, te działania na niewiele ostatecznie się zdały i mężczyzna został rażony podczas burz ponownie. Przez wypadki związane z piorunami i obawę przed nimi miał zmagać się również z depresją. Sullivan popełnił samobójstwo w 1983 roku. Miał wówczas 71 lat. 

 
Więcej o: