Edmund Kemper. Po zabójstwie matki i jej przyjaciółki zostawił kartkę dla policji. "Jestem zajęty!"

- W poprzednią piątkową noc, czy jakakolwiek wtedy wypadła data, wiedziałem już, że to ostatnia noc lub dzień przed zabójstwem. Myślałem o tym chwilę i zacząłem planować akt morderstwa - powiedział Edmund Kemper 28 kwietnia 1973 roku. Zaledwie tydzień po tym, jak zabił własną matkę, a potem też jej przyjaciółkę.

To prawdziwa historia mężczyzny, który żyje do do dziś. Edmund Kemper ma obecnie 74 lata i wciąż przebywa w więzieniu odsiadując dożywocie. Skazano go nie tylko za zabójstwo matki i jej przyjaciółki, ale także morderstwa sześciu innych młodych kobiet, które studiowały w tamtych czasach w Santa Cruz. Matka i jej przyjaciółka były jego ostatnimi ofiarami.

Zobacz wideo Policjanci z "Archiwum X" doprowadzili do zatrzymania podejrzanego o popełnienie morderstwa sprzed 23 lat.

- Zadzwoniłem do mamy do pracy i powiedziałem jej, że jestem w mieście, a ona odpowiedziała na to, że wychodzi na kolację, jakąś kolację dla wydziału czy coś w tym stylu i wróci późno. Usiadłem więc, wypiłem kilka piw, oglądałem telewizję. Nie spałem tak długo, jak mogłem, bo chciałem z nią porozmawiać, zanim cokolwiek się stało - wspominał dzień poprzedzający noc, w trakcie której doszło do tragedii.

Edmund Kemper zeznał, że został w domu na noc. Zasnął około północy, jednak nie był to spokojny sen. Zanim Clarnell Strandberg wróciła do domu, budził się kilkukrotnie. Dopiero około czwartej nad ranem zorientował się, że matka jest w domu. Nie wiadomo, co wcześniej robiła ani gdzie tak naprawdę była. Nie powiedziała Edmundowi.

Edmund Kemper - dziecko, któremu brakowało miłości, a matka nim pogardzała

Edmund Emil Kemper III urodził się 18 grudnia 1948 roku w Burbank w Kalifornii. Wraz z dwiema młodszymi siostrami dorastał w dysfunkcjonalnej rodzinie. Jego matka Clarnell i ojciec Ed Junior rozstali się po wielu latach nieustannych kłótni.

Aby zrozumieć relację Edmunda Kempera ze swoją matką należy się cofnąć do lat 60. XX wieku. Gdy chłopiec miał 10 lat nie mieszkał ze swoimi rodzicami. Rozwiedli się, a matka szukała nowego partnera. Dlatego trafił w ręce dziadków na 17-hektarowe ranczo w North Fork w Kalifornii. Według relacji Kempera jego babcia nie szanowała go, podobnie jak matka. Można powiedzieć, że wręcz nim gardziła. To sprawiało, że tłumił w sobie złość, której upust dawał znęcając się nad zwierzętami. Mimo trudnego dzieciństwa Edmund był bardzo inteligentny - jego IQ było na poziomie 145 - czyli wysokim (poziom przecięty - 86-116; poziom ponadprzeciętny - 117-132; geniusze - powyżej 148).

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Psychiatra Donald Lunde napisał w książce "Morderstwo i szaleństwo", że Kemper zakopał żywcem jednego ze swoich kotów, potem wykopał, odciął mu głowę i nadział na kij. W trakcie więziennych rozmów opisał siebie w dzieciństwie jako "chodzącą bombę zegarową". Powtarzał, że już wtedy pojawiały się w jego głowie myśli o zabójstwie. Głównie dotyczyły one właśnie babci i matki.

Kiedyś musiało dojść do tragedii. W sierpniu 1964 roku pokłócił się z 66-letnią babcią Maude. "Wściekły Kemper chwycił za strzelbę, a gdy ta ostrzegła go, żeby nie strzelał do ptaków, odwrócił się i strzelił do niej. Trafił ją w głowę" - pisze Margaret Cheney w książce "Why? The Serial Killer in America". Strzelił do niej jeszcze dwukrotnie, a według niektórych źródeł dźgnął ją także nożem. Tego dnia zabił też swojego dziadka - jak później tłumaczył, zrobił to dlatego, aby ten nie musiał oglądać swojej martwej żony.

U Edmunda Kempera stwierdzono schizofrenię paranoidalną. Po pierwszych zabójstwach trafił do szpitala dla chorych psychicznie w Atascadero. Wyszedł z niego, gdy miał 21 lat.

Zabójstwo matki to nie przypadek. "Planowałem to. Wiedziałem, że ją zabiję" 

W noc, w którą Kemper zabił własną matkę było niemalże całkowicie ciemno. Kemper dostrzegł jedynie światło z sypialni. Wszedł do pokoju w momencie, gdy matka zgasiła światło. Nie zapalając go, wykrztusiła z siebie tylko: "Uh". Kemper powiedział: "O, jesteś w domu". Matka na to: "Dlaczego nie śpisz?". Kemper odrzekł, że chciał sprawdzić, czy już wróciła. Wtedy matka wypaliła: "Oh, zgaduję, że chciałbyś teraz porozmawiać". Ale to nie było nic uszczypliwego. Kemper relacjonował, że tak bywało w przeszłości. Matka wracała późno, wtedy rozmawiali i kładli się spać. Tym razem uzgodnili, że będzie inaczej i porozmawiają rano.

"Dobrej nocy" - powiedział Kemper wychodząc z pomieszczenia. Poczekał jeszcze godzinę, aż matka zapadnie w głęboki sen. - To był najbardziej szalony z powodów, dla których można zabić swoją matkę. Ale byłem dość mocno przywiązany do tej kwestii, ponieważ w grę wchodziło wiele rzeczy. Ktoś, kto stoi z boku i przygląda się czemuś takiemu, nie dostrzega żadnego sensu czy przyczyny. Zrobiłem w przeszłości kilka złych rzeczy i czułem, że muszę wziąć na siebie cały ciężar tego, co się wydarzyło - powiedział Kemper w późniejszym wywiadzie.

Chciał dla matki szybkiej i spokojnej śmierci. Wtedy też uznał, że odpowiednim narzędziem do zabójstwa będzie młotek, który wziął z kuchni. - Stałem nad nią przez kilka minut. Myślę, że była godzina 5:15, gdy uderzyłem ją młotkiem w skroń z prawej strony jej twarzy. Uderzyłem bardzo mocno i chyba upuściłem młotek albo go położyłem. Nie pamiętam. Natychmiast po zadaniu tego ciosu szukałem reakcji, ale tak naprawdę jej nie było. Krew zaczęła spływać po jej twarzy, a ona nadal oddychała. Słyszałem oddech i słyszałem, jak krew wpływa chyba do tchawicy. To było oczywiste, że wyrządziłem jej poważne szkody, ponieważ w innych przypadkach, gdy strzelałem ludziom w głowę, słyszałem to samo lub miałem ten sam efekt, krew spływała do dróg oddechowych, a to wszystko wydarzyło się w ciągu kilku chwil - opowiadał ze szczegółami.

 

Samo zabójstwo mu nie wystarczyło. Kemper w drugiej ręce trzymał nóż, którym poderżnął kobiecie gardło. Następnie odciągnął jej głowę i wykorzystał ją seksualnie - zupełnie tak samo, jak w przypadku poprzednich ofiar. Po zaspokojeniu własnych potrzeb wyciął jej język i struny głosowe, które próbował zmielić w młynku do odpadów. Jak powiedział, zrobił to, bo wiecznie na niego krzyczała, a to był sposób, aby uciszyć ją na zawsze.

Według niektórych źródeł, Kemper użył głowy Clarnell Strandberg jako tarczy. Rzucał w nią rzutkami, krzyczał na nią, a na koniec doszczętnie zmasakrował. Ciało schował do szafy. Zanim wyjechał skontaktował się jeszcze z przyjaciółką matki. Sally Hallet była pewna, że przychodzi do ich domu na kolacje. Tymczasem Kemper miał już zaplanowane kolejne morderstwo.

Spodziewał się obławy. Nikt nim się nie interesował, więc sam zadzwonił na policję

Zbrodnie Edmunda Kempera stały się popularne po tym, jak sam chętnie o nich opowiedział. Z nich wiadomo, że spodziewał się nieco innej reakcji po tym, jak zabił swoją matkę. Aby pomóc policji zostawił nawet kartkę z informacją o czasie zgonu.

Około 5:15 rano w sobotę. W rękach 'morderczego rzeźnika' nie cierpiała długo. To stało się szybko - we śnie - tak, jak zaplanowałem. Akcja była zaplanowana i przebiegła pomyślnie, panowie. Nie mam więcej czasu. Jestem zajęty!!!

- brzmiała treść wiadomości.

Kemper tuż po zabójstwie przyjaciółki wyjechał ponad dwa tysiące kilometrów od miejsca zdarzenia. Gdy zorientował się, że nikt go nie szuka, nie interesuje się jego osobą i śmiercią matki, postanowił zgłosić się na policję. Nie spodziewał się jednak takiej reakcji. Pierwszy funkcjonariusz, z którym rozmawiał, zignorował jego przyznanie się do winy. Dopiero gdy skontaktował się ze znanym śledczym badającym sprawę, ten pojechał po niego i ruszyło śledztwo

Kemper został zatrzymany przez policję i skierowany do więzienia California Medical Facility w Vacaville. Oskarżono go w maju 1973 roku. Kemper przyznał się do wszelkich zarzucanych mu czynów. Kemper dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo w areszcie. Próbowano uderzyć w niepoczytalność: Kemper mówił, że poddaje się policji, bo morderstwa zaczynają dochodzić do jego głowy, zeznawał przed sądem, że jest anormalny, że musi mieć dwie świadomości, bo normalny umysł nie jest w stanie dokonać tego, co on.

8 listopada 1973 roku ława przysięgłych złożona z sześciu kobiet i sześciu mężczyzn po pięciogodzinnych obradach uznała Kempera w pełni poczytalnym i winnym wszystkich zarzucanych mu czynów. Kemper żądał kary śmierci przez tortury, ale nie uznano jego prośby. Skazano go więc na siedmiokrotne dożywocie. 

Od 1979 roku starał się o zwolnienie warunkowe. Jego wnioski wielokrotnie odrzucano, kilkukrotnie sam z nich nie korzystał. Po odrzuceniu jednego z wniosków uznał, że jest szczęśliwy w więzieniu. Miało to miejsce w 2007 roku. Kemper twierdził, że zostanie w nim do końca życia. Kolejną próbę ubiegania się o zwolnienie będzie miał w 2024 roku. Obecnie ma 74 lata.

Więcej o: