Afera naszyjnikowa na francuskim dworze. "Klejnot królów" przesądził o losie Marii Antoniny

Naszyjnik z 647 brylantów o wartości 1 600 000 liwrów, określany jako "klejnot królów", stał się przyczyną niemałego skandalu. Jego ofiarą, w każdym możliwym tego słowa znaczeniu, stała się Maria Antonina. Afera naszyjnikowa ostatecznie przesądziła o tym, że królową znienawidzili wszyscy Francuzi.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Dziwne obyczaje panujące wśród rodziny królewskiej

2800-karatowa kolia, na którą składało się aż 647 diamentów, została wykonana przez Charlesa Auguste Bóhmera i Paula Bassenge. Była istnym dziełem sztuki, a jednocześnie niebotycznie drogim. Naszyjnik stworzony przez paryskich jubilerów miał być prezentem Ludwika XV dla jego metresy Madame du Barry. Kochanka króla jednak nigdy go nie otrzymała, gdyż zmarł on niespodziewanie w 1774 roku. Naszyjnik stał się później przyczyną skandalu. Najbardziej ucierpiała na nim Maria Antonina, do której Francuzi już wcześniej nie pałali szczególną sympatią. 

Diamentowy naszyjnik został zamówiony przez Ludwika XV dla Madame Dubarry u jubilerów koronnych Bohmer i Bassenge.Diamentowy naszyjnik został zamówiony przez Ludwika XV dla Madame Dubarry u jubilerów koronnych Bohmer i Bassenge. http://www.cix.co.uk/~museumgh/grave.htm/wikipedia.com

Afera naszyjnikowa była starannie przygotowanym planem. Jego autorem była uboga arystokratka z wielkimi ambicjami 

Początku tego skandalu należy upatrywać w historii niejakiej Jeanne de Saint-Rémy. Dopóki nie spotkała na swojej drodze markizy de Boulainvilliers, żyła w biedzie choć twierdziła, że jest spokrewniona z królewskim rodem. Jej opiekunka chciała, aby ta poszła do zakonu. Jeanne miała jednak zupełnie inne plany. Szybko więc postanowiła wyjść za mąż, a jej wybrankiem stał się oficer francuskiej armii Nicolas de la Motte. Twierdził on, że jest szlachcicem, stąd też kobieta zyskała tytuł hrabiny. 

Małżeństwo przeprowadziło się do Paryża, w którym żyli ponad stan. Chcieli w ten sposób zyskać sobie sympatię wyższych sfer i dostać się do paryskiej elity. Prawdziwym marzeniem Jeanne była jednak przyjaźń z Marią Antoniną. Jej plan się nie powiódł, a więc przeszła do realizacji innych działań, które miały pogrążyć królową, a jej zapewnić dostatnie życie. 

"Klejnot królów" miał trafić w ręce Marii Antoniny... ale tylko w teorii 

Nie tylko hrabina chciała wkraść się w łaski królowej. Do tego grona należał również kardynał Louis de Rohan. Wcześniej, jako francuski ambasador w Wiedniu, miał bowiem okazać brak szacunku matce Marii Antoniny, czyli Marii Teresie, a więc po powrocie do ojczyzny królowa nie ukrywała swojej niechęci do niego. Jeanne bez problemu udało się go zatem przekonać, że zna sposób na poprawienie ich relacji. Miał być nim właśnie naszyjnik. 

Hrabina de la MotteHrabina de la Motte fot. Wikimedia Commons

La Motte wmówiła mu, że Maria Antonina jest skłonna go kupić, ale pod warunkiem negocjacji ceny. Dowodem na to miało być sfałszowane przez hrabinę pismo z podpisem Maria Antonina, królowa Francji. Królowa również miała rzekomo przystać na fakt, że Rohan będzie w tych negocjacjach pośrednikiem. Jeanne zaaranżowała nawet spotkanie kardynała z królową. Doszło do niego nocą w Wersalu. Tyle że nie była to Maria Antonina a podstawiona i opłacona oszustka, która wręczyła Rohanowi różę i odeszła. Dla kardynała był to wystarczający dowód uwiarygadniający całą historię. 

Louis rozpoczął w związku z tym negocjacje z jubilerem w imieniu królowej i zadeklarował chęć kupienia kolii z możliwością zapłaty w ratach. Do transakcji ostatecznie doszło, a kardynał przekazał naszyjnik la Motte. Ta wraz z mężem oczywiście nie przekazała go królowej, tylko usunęła z niego brylanty i razem z mężem sprzedała w Londynie. 

Plan niemal doskonały. Wkrótce rozegrał się prawdziwy skandal 

W czerwcu 1785 roku Maria Antonina otrzymała od Bóhmera pierwszy list z przypomnieniem o zaległościach w płatności. Królowa jednak zbagatelizowała jego treść i go zniszczyła. W związku z tym twórca naszyjnika w sierpniu odwiedził Wersal osobiście. Wtedy cała intryga wyszła na jaw, a głównym podejrzanym stał się kardynał, którego mąż Marii Antoniny, czyli król Ludwik XVI nakazał aresztować i umieścić w Bastylii. Na królową spadła pierwsza fala gniewu Francuzów.

 

Wkrótce do Rohana dołączyła hrabina de la Motte. Obojgu wytoczono proces przed Parlamentem Paryskim. Francuscy hierarchowie kościelni oraz społeczeństwo aresztowanie kardynała uznało jednak za zniewagę. Ostatecznie został on oczyszczony z wszelkich zarzutów. Ludwik XVI kazał mu jednak opuścić dwór. 

Kara nie ominęła za to Jeanne, która została skazana na karę chłosty, a na jej ciele wypalona została litera V od voleuse, czyli złodziejki. Wymierzono jej dożywocie, ale w więzieniu spędziła zaledwie kilkanaście miesięcy, gdyż później udało jej się uciec. Dołączyła do męża w Londynie, gdzie wydała nawet swoje wspomnienia, w których pomawiała Marię Antoninę. Zmarła cztery lata później podczas ucieczki przez okno - podobno przed urzędnikami, ale niektóre teorie głoszą, że w obawie przed wysłannikami francuskiej rodziny królewskiej. 

"Afera naszyjnikowa" miała miejsce w szczególnym czasie. We Francji panował głód, a podejrzenie o zakup tak drogiego naszyjnika nie wpłynął dobrze na reputację królowej, która była uważana za zbyt rozrzutną. 

Tę historię po latach można obejrzeć na wielkim ekranie

Po raz pierwszy wątek ten został poruszony w filmie "Naszyjnik królowej" z 1946 roku w reżyserii Marcela L'Herbiera. Ponownie scenariusz na podstawie głośnego skandalu powstał w 2001 roku. W filmie "Afera naszyjnikowa" Charlesa Shyera. W postać hrabiny wcieliła się popularna aktorka Hilary Swank. 

 
Więcej o: