Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Poznanie Jurka i romans, który się z tego wywiązał oraz fakt, że ponad 90% pacjentek Wisłockiej nie czerpało przyjemności z seksu, sprawiło, że seksuolożka postanowiła stworzyć "Sztukę kochania". Było to wówczas jedyne ogólnodostępne źródło wiedzy dotyczące seksualności. Zanim rozeszła się ona w milionach egzemplarzy, druk przez wiele lat był wstrzymywany.
Michalina nazywana przez wielu Miśką urodziła się w 1921 roku. Już od dziecka chciała być lekarzem i naukowcem. Liczyła, że będzie niczym druga Maria Skłodowska-Curie. Była jednocześnie bardzo kochliwa. W wieku 12 lat poznała Stanisława Wisłockiego, którego uznała wówczas za swoją wielką miłość. Był od niej o 4 lata starszy, przystojny, błyskotliwy, a przede wszystkim wykształcony.
Oboje oczekiwali jednak od tej relacji czegoś innego. Michalinie zależało na więzi emocjonalnej, zaś Stachowi wyłącznie na fizycznej. Mężczyzna od początku przekraczał jej intymne granice. Chciał ją stale całować i przytulać, a Wisłocka godziła się na "obślinianie", jak to określała, ponieważ nie widziała świata poza nim.
Właśnie dlatego tuż po ukończeniu 18. roku życia postanowiła wyjść za mąż. Dla Stanisława to był idealny pretekst do skonsumowania związku. Niestety jej pierwsze doświadczenia seksualne nie kojarzyły jej się z przyjemnymi doznaniami, a z bólem oraz konieczną wizytą u lekarza. Stach miał nie tylko duże oczekiwania w tej kwestii. Postanowił całkowicie odciąć żonę od innych, w tym od jej matki. Posłuszeństwo wymuszał na niej szantażem i groźbami - powtarzał, że znajdzie sobie inną.
Mimo to Wisłocka darzyła go uczuciem. Czuła się szczęśliwa i wybrana, ponieważ pomimo jego seksualnych zapędów, a jak wkrótce się okazało również licznych zdrad, powtarzał, że kocha tylko ją, na czym najbardziej jej zależało.
Michalina Wisłocka Mateusz Opasiński/commons.wikimedia.org
Jednak jak w jednym z wywiadów przyznała Krystyna Bielewicz, czyli córka pary, jej ojciec nie był zdolny do miłości:
Mój ojciec był nieczułym, zimnym człowiekiem. Miał encyklopedyczną wiedzę na każdy temat, był bardzo oczytany i inteligentny, ale nie umiał kochać. Nie znosił zwierząt, widok kaleki na ulicy - a po wojnie było ich wielu - raził jego uczucia estetyczne. Twierdził, że nie powinni wychodzić z domu. Kobiety się za nim uganiały, bo był wysoki, przystojny, taki nordycki typ z niebieskimi oczami.
Pewnego dnia Michalina wpadła na nietypowy pomysł. Chciała utrzymać małżeństwo ze Stachem, jednak jego zaborczość i wymagania ją przytłaczały. Zamiast gotowaniu, sprzątaniu i spełnianiu seksualnych fantazji męża, wolała poświęcić się nauce. Postanowiła wprowadzić zatem do ich wspólnego życia osobę, która te "obowiązki" przejmie. Była nią Wanda, czyli przyjaciółka Wisłockiej.
Koncept taki urodził mi się w głowie po przeczytaniu powieści japońskiej pt. 'Historia lutni'. Był tam wielki uczony oraz dwie jego żony uwielbiające go bezgranicznie. Pomyślałam, że byłoby ślicznie stworzyć taki trójkąt w naszym życiu… Stach lubił Wandę i pociągała go oryginalność tej koncepcji. (...) ona miała cholerny temperament, który jemu pasował, bo on też, owszem, miał, a ja – nie - wspominała Wisłocka.
Wanda, choć początkowo zaskoczona była taką propozycją, to ostatecznie się zgodziła. Już od dawna podkochiwała się w mężu przyjaciółki. Przejęła codzienne obowiązki w domu i zaspokajała Stacha. Wisłocka początkowa nie czuła jednak zazdrości:
Kochałam Stacha bardzo, lecz mój związek z Wandą był na tyle głęboki, że skłonna byłam bez zastanowienia podzielić się z mężem, obdarzyć ją jakąś jego częścią. W przyjaźni jak nasza - zazdrość nie będzie miała racji bytu.
Taki układ sprawiał, że Wisłocka mogła skupić się na pracy zawodowej. Było to dla niej zatem wygodne, a już na pewno dla Stanisława. O tym, że nie było w tym trójkącie miejsca na zazdrość, mówiła również córka Michaliny:
Szła na ustępstwa. Również dlatego, że była całkowicie fizycznie niedopasowana z Wisłockim. To się bardzo rzadko zdarza. Szalały za nim wszystkie panie, włącznie z Wandą, a moja mama najchętniej by z nim w ogóle nie sypiała. Seks z nim nie dawał jej żadnych przeżyć, godziła sie na to, bo tak trzeba. Dlatego nie była zazdrosna o seks z Wandą, tak samo jak nie była zazdrosna o tabun bab, z którymi on sypiał. A on tłumaczył: Przelecę je tylko, a ciebie kocham. To było dla niej ważne - ta piękna wyidealizowana miłość. To, że on nie kocha Wandy, tylko ją.
Wszystko funkcjonowało dobrze do momentu, w którym Michalina i Wanda zaszły w tym samym czasie w ciążę. Jednak na to również Wisłocka znalazła rozwiązanie. Wraz z Wandą wyjechała na wieś, gdzie oczekiwały na poród. Michalina urodziła córeczkę, której nadali imię Krysia, a Wanda chłopca, którego nazwali Krzysztof. Po powrocie do Warszawy udawali przez kolejne lata, że Wisłocka urodziła bliźnięta.
27.05.2014 Warszawa. Córka Michaliny Wisłockiej Krystyna Bielewicz Fot. Albert Zawada / Agencja Wyborcza.pl
Dzieci za swoich rodziców od początku uznawały Michalinę i Stanisława. Na co dzień opiekowała się nimi jednak Wanda. Wisłoccy ze względu na natłok zawodowych spraw rzadko bywali w domu. Niestety najbardziej odbiło się to na Krysi. Wanda faworyzowała bowiem swojego biologicznego syna, co Bielewicz podkreślała później w wywiadach:
W ogóle nie pamiętam z dzieciństwa dobrych rzeczy, mam pojedyncze wspomnienia i najczęściej bardzo przykre, pamiętam sytuacje, które mnie w jakiś sposób rąbnęły. (...) Kochałam ją! Tylko taką nieodwzajemnioną miłością. Ciągle zabiegałam o jej względy, zupełnie bezskutecznie. (...) Wydaje mi się, że była zazdrosna o uczucia, które moja mama i ojciec poświęcali mnie. Wszystko miało być dla niej i dla Krzysia, który był taki śliczny i mądry.
Wisłocki, mimo iż w domu czekały na niego dwie kobiety, nadal zaliczał skoki w bok. O ile Michalinie nie sprawiało to problemu, to wkrótce zaczęło Wandzie. Miała dość takiego życia - bycia nieoficjalną partnerką, darmową gosposią i nianią. Postanowiła odejść, z czym Stach nie potrafił się pogodzić. Do tej pory żadna kobieta mu nie odmawiała i się nie sprzeciwiała. Wanda poznała natomiast przystojnego Janka, który się jej oświadczył. Nie zrobiły na niej zatem wrażenia obietnice Stanisława, że rozwiedzie się z żoną i zwiąże się z Wandą.
Z "propozycji" nie skorzystała, ale postanowiła poinformować o niej Wisłocką. Ta informacja złamała jej serce. Michalina nie była bowiem zazdrosna o to, że jej mąż sypia z innymi kobietami, ale nie mogła pogodzić się z tym, że może żywić uczucia do innej, co potwierdzają słowa jej córki Krysi:
O seks nie była zazdrosna, natomiast o uczucia i miłość - jak najbardziej. Wtedy kazała ojcu się wynosić, a właśnie przeprowadzili się do nowego, większego mieszkania. Ojciec nie chciał. Przecież wygodnie mu było mieć żonę, która nie jest zazdrosna. A mama w trakcie przeprowadzki znalazła stosy pornograficznych zdjęć ojca z różnymi babami. Zagroziła, że pokaże zdjęcia w pracy, a on przelatywał wszystkie panie profesor, panie adiunkt, panie dyrektor. Byłby skończony. Przeraził się i zgodził na wszystko. Mama bardzo przeżyła to rozstanie, wylądowała w szpitalu.
Dzieci miały wówczas po 7 lat i bardzo przeżyły rozstanie z ojcem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, co usłyszały od niego na odchodne:
Jak zabierał resztę rzeczy, to się na nas nadział. Spojrzał na nas i powiedział: 'Pamiętajcie, wstrętne bachory, żeby nie przyszło wam do głowy, że macie ojca. Nigdy nie wolno wam nawet do mnie zadzwonić. Od dzisiaj nie mam dzieci'. Odwrócił się i wyszedł. Mój brat załamał się kompletnie. Płakał przez rok, moczył się w nocy. On był zawsze zapatrzony w ojca, który miał go gdzieś kompletnie, który uciekał z domu, ponieważ nie lubił małych dzieci i nie chciał się nami zajmować. Ja nie przeżyłam tego tak mocno, byłam bardziej uczuciowo związana z mamą.
Wisłocka nie potrafiła jednak dać sobie rady z dwójką dzieci. Kończyła studia, rozwijała swoją karierę naukową i często podróżowała służbowo. Nawet zatrudnienie gosposi jej nie odciążyło. Narastające kłopoty z dziećmi sprawiły, że postanowiła zadzwonić do Wandy, aby się jej wyżalić.
Kobieta zareagowała natychmiast. Przyjechała zabrać Krzysia. Swojemu partnerowi nie powiedziała prawdy, a Wisłocka przez lata utrzymywała, że chłopiec jest jej synkiem.
Wisłocka postanowiła się poświęcić pracy. Niestety nadmiar zawodowych obowiązków i stres związany z ostatnimi wydarzeniami sprawiły, że zaczęła mieć problemy z sercem. Postanowiła wyjechać na wczasy lecznicze w Lubniewicach. Tam poznała marynarza Jurka. Był on żonaty, więc ich schadzki odbywały się potajemnie. Jak pisała w pamiętniku:
Jurek taki wielki, kudłaty i umięśniony jak bokser. Ten niedźwiedź klęczał przy łóżku, patrzył i szeptał jakieś cudowne słowa, zaklęcia czy prośby i delikatnie pieścił wargami moją skórę, jak coś niezmiernie pięknego i kruchego.
Dopiero wtedy, gdy była już po 30-stce zrozumiała, że seks może być przyjemny, a miłość nie musi się opierać wyłącznie na więzi duchowej. Czuła się przy nim piękna i podziwiana. Całkowicie straciła dla niego głowę. Nic dziwnego, że gdy usłyszała o jego śmierci, jej świat się zawalił.
Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że w 1978 roku na rynku ukazała się książka Wisłockiej "Sztuka kochania". Opisała w niej nie tylko listę pozycji czy sposoby zaspokajania swoich potrzeb seksualnych, ale też metody antykoncepcji czy potrzebę zrozumienia drugiego człowieka. To była pierwsza książka, która tak otwarcie poruszała tematy uważane dotychczas za tabu. Sprzedano ją aż w 7 mln egzemplarzy.
Początkowo nikt nie chciał jednak książki wydać. 10 lat trwało nim została ona opublikowana.
Kiedy Wisłocka starała się o druk, pojawiło się w Polsce 11 recenzji tej książki, autorstwa polskich naukowców, głównie ginekologów. Wśród tych jedenastu aż dziewięć było negatywnych. (...) Byłem autorem jednej z dwóch pozytywnych. Zadzwonił do mnie wówczas jeden z profesorów 'przeciwnej opcji'. Radził, bym wycofał swoją recenzję, bo się kompromituję. (...) Była walka o tę książkę i trwało to latami - opowiadał prof. Jaczewski.
Według Jaczewskiego nieoficjalnie książka stała się "hitem" zanim jeszcze została wydana:
Większość decydentów z KC była oficjalnie stanowczo przeciwna publikacji, uznając 'Sztukę' za 'pornografię i "świerszczyk'. Generalnie jednak w Komitecie książka stała się prawdziwym hitem. Czytali tam ją pod ławką.
Ostatecznie książka Wisłockiej otrzymała zgodę na publikację, ale pod pewnymi warunkami, jak podkreślał dr Szymański. W książce miały znaleźć się brzydkie ilustracje, aby nie zachęcały do seksu, na okładce widniała para w strojach ślubnych, aby nie promować seksu pozamałżeńskiego, a w stopce nakład książki miał być określony na 10 tys., mimo że tak naprawdę wynosił 100 tys.
Michalina Wisłocka zmarła 5 lutego 2005 roku w wieku 84 lat z powodu komplikacji po przebytym zawale serca. Tuż przed jej śmiercią w warszawskim szpitalu na Solcu odwiedziła ją córka Krystyna. Matka miała jej wówczas powiedzieć, że
Miłość wieje jak wiatr. Nigdy nie wiadomo, kiedy na nas spadnie, bo nie zna wieku.
W 2017 roku powstał film "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockej" w reżyserii Marii Sadowskiej. W tytułową rolę wcieliła się Magdalena Boczarska. Stanisława odegrał Piotr Adamczyk, Wandę - Justyna Wasilewska, zaś Jurka - Eryk Lubos. Film nie przedstawiał chronologicznie wydarzeń z życia lekarki, ale uwzględił najważniejsze okresy tzn. czas wojny, tuż po niej oraz lata 70.
Produkcja zdobyła 8 nominacji oraz 8 nagród, w tym nagrodę publiczności za najlepszy polski film na Festiwalu "Wisła".
Zobacz też: Chciała zostać nauczycielką, została ikoną bigbitu. Karierę Ady Rusowicz przerwała tragiczna śmierć